środa, 22 maja 2013

Andrzej Kowal, czyli człowiek niedoceniany

Po odejściu Ljubomira Travicy, nowym trenerem Pasiaków został dotychczasowy drugi trener, czyli Andrzej Kowal. Większość kibiców, w tym ja (przyznaję się bez bicia) była sceptycznie nastawiona na tą decyzję. Początki były trudne, dużo krytyki (czasami nawet do dzisiaj słyszy się negatywne opinie co do jego osoby), ale koniec końców skończyło się dobrze, bardzo dobrze. Ale od początku.

Nie wiem, dlaczego byłam do niego negatywnie nastawiona. Chociaż biorąc pod uwagę, że jak na trenera jest dość młody, do tego jest Polakiem i bez większego doświadczenia – był to prosty powód do krytykowania każdej źle podjętej przez niego decyzji. Początek był bardzo trudny. Wiadomo, Resovia zawsze wolno odpala, nie jest to żadna sensacja, a już po kilku meczach pojawiły się głosy, że powinien zostać zwolniony. Nie będę tego komentować, bo tak mówią tylko „pseudokibice”, których jedyną przyjemnością jest krytykowanie wszystkich za wszystko. W takich momentach potrzebna jest cierpliwość, której na całe szczęście nie zabrakło ani trenerowi, ani chłopakom, ani działaczom Resovii z panem Adamem Góralem na czele.

Czas upływał, a Resovia grała coraz lepiej. Chyba kulminacyjnym momentem były mecze z Dynamem Moskwa w finale Pucharu CEV. Chociaż przegrane, dały wielkiego kopa i ogromny zastrzyk pewności siebie naszym chłopakom. Potem nie dali się pokonać ani Zaksie w półfinale, ani Skrze w finale. Po 37 latach w końcu mogliśmy stanąć na najwyższym stopniu podium. I co mógł zrobić w takiej chwili nasz trener? Mógł tylko śmiać się w twarz, tym, którzy w niego nie wierzyli. Pokazał, że wie, co robi i że bardzo dobrze zna się na swoim fachu.

„No okej, tytuł już ma. Kolejny sezon – na pewno się nie obroni. Bo przecież gdyby nie Dżordż, Resovia nigdy nie zdobyłaby złota, a Kowal miał w tym niewielki udział. Jedyne co miał, to szczęście, że Grozer odpalił w decydującym momencie. Teraz bez niego, Resovia nie ma szans”. Oto „argumenty” największych hejterów Resovii oraz wcześniej wspomnianych pseudokibiców.

Ten sezon nie zaczął się dobrze, w ogóle do play-offów Resovia grała lekko mówiąc chimerycznie, falami, zresztą wszyscy wiedzą jak było. Pozornie szeroki skład, dwóch świetnych atakujących, brak stabilnej szóstki, długie poszukiwanie pierwszego składu = kolejne powody do krytyki. Czasem sama się wkurzałam, że Kowal nie jest konsekwentny – po jednym świetnym meczu któregoś zawodnika, od razu stawia go w pierwszej szóstce na następne spotkania. Chociaż w przeciwieństwie do pierwszego roku jego pracy, w tym postanowiłam mu zaufać. Wiedziałam, że jest mu ciężko, bo potwierdzić mistrzostwo nie jest łatwo, a wiadomo, że w przypadku porażki, główna krytyka spada na trenera. Jednak i on, i cała drużyna pokazali klasę w końcówce sezonu. I tu, trzeba podkreślić to, że po raz kolejny umiał świetnie przygotować zespół na najważniejsze mecze sezonu. Szkoda, że uciekł Puchar Polski, chociaż już w nim jakieś symptomy dobrej gry się pojawiały (tak naprawdę kilka piłek i mógł być tie-break i może byśmy mieli również puchar, a może sam puchar, więc nie ma co roztrząsać). O Lidze Mistrzów chyba nie będę wspominać, bo widzieliśmy co się działo, już nie chodzi o formę, ale po prostu o psychikę, w rewanżu z Maceratą chyba już na starcie się poddali. Najważniejsze jest to, że w końcówce sezonu wykrystalizowała się pierwsza szóstka, a każdy znał swoje miejsce w tym zespole. No i znowu byliśmy najlepsi :D

Symboliczny obrazek pojawił się podczas ceremonii wręczenia złotego medalu w Kędzierzynie-Koźlu. Sami komentatorzy podkreślali, że w tamtym roku, nasz trener stał „wryty”, nie dowierzał w to, co się stało, a w tym, w pełni konsumował swój sukces. Był wyluzowany, nie krył radości. Nie da się ukryć, dokonał czegoś wielkiego – obrona tytułu po tak ciężkiej drodze w czasie całego sezonu to jest COŚ.

Co mogę o nim więcej powiedzieć z własnej obserwacji? Na pewno to, że bardzo mi się podoba na czasach. Rzadko się unosi, chyba tylko wtedy, kiedy naprawdę ma do tego powód (a chłopcy już kilka razy dali mu ten powód, przez co mogliśmy zobaczyć Andrzeja w wersji hard :P). Zawsze ma konkretne uwagi do zawodników, a jeśli nie idzie najlepiej, umie też uspokoić chłopaków. Czasem go ponosi podczas samych meczów, zwłaszcza z powodu błędów sędziowskich, ale trener nie może być obojętny na pomyłki arbitrów. Czasami trzeba okazać emocje, pokazać, że się tym żyje, a nie trzyma wszystko w środku. Chociaż nieraz właśnie należy się tak zachować, żeby nie dać zawodnikom odczuć swojego zdenerwowania ich postawą na boisku. I to chyba nasz trener robi dobrze. Nie wiem, czy tak jest naprawdę, bo nie jestem w środku zespołu, ale z boku to naprawdę dobrze wygląda, biorąc pod uwagę, że jest kilku trenerów furiatów i dość łatwo takich odróżnić :). No nasz furiatem na pewno nie jest ;). Jego wypowiedzi przed kamerą też mi się podobają. Spokojny, nie daje się ponieść emocjom, zawsze patrzy naprzód i trochę hamuje huraoptymizm kibiców. Wiadomo, czasami pojawiają się takie wypowiedzi o niczym, zwłaszcza przed meczami, jak i po wielkiej wygranej. No chyba wiecie o co chodzi. To wkurza, ale to normalne, że nie można z góry zakładać, że się wygra, albo np. po zwycięstwie, że już się jest najlepszym. Jednak Andrzeja słucha się bardzo przyjemnie i to najważniejsze :)

Niech inni mówią, co chcą, ale Andrzej Kowal jest bardzo dobrym trenerem, co chyba już potwierdził. Bez wątpienia to jeden z najlepszych polskich trenerów, których tak naprawdę jeszcze wielu nie mamy. W ciągu dwóch lat prowadzenia Resovii zdobył dwa Mistrzostwa Polski, 2. Miejsce w Pucharze CEV, do tego pod jego wodzą graliśmy w finale Pucharu Polski oraz, po dwóch latach przerwy, w Lidze Mistrzów. Jak na debiut, wynik powalający. No cóż, chyba czekamy na więcej, nie? :)

PS. Ostatnio pojawiła się świetna wiadomość – Andrzej zostaje z nami jeszcze na dwa lata. To tym bardziej cieszy, zwłaszcza po przeczytaniu zdecydowanej wypowiedzi naszego trenera, jakoby za rok miał zrobić sobie przerwę. Ej no, nie może nam tego zrobić! Trzeba iść za ciosem, co niejeden trener powtarza. Trenerze, to nie czas na przerwę! Chyba się ze mną zgodzicie, co? :)

1 komentarz:

  1. Heh faktycznie na początku było ciężko, było wiele krytyki, ale myślę, że też może przez to skończyło się jak się skończyło ;D
    Myślę, że dało to trochę takiego kopa żeby udowodnić wszystkim jak bardzo się mylą tak szybko oceniając.
    Super, że jednak zostaje. Oby jeszcze wiele takich sukcesów było. I może LM w tym...

    OdpowiedzUsuń