sobota, 31 maja 2014

Alfabet cz.2

Z tygodniowym opóźnieniem, ale mimo wszystko przedstawiam Wam drugą część Alfabetu :) Wiem, że już pewnie większość z Was zapomniała o PlusLidze i skupiła się na reprezentacji, która choćby wczoraj w pięknym stylu odprawiła Brazylię 3:0, ale mimo wszystko zachęcam do czytania :)

K– klątwa Superpucharu – jak od dwóch lat grane są mecze o to trofeum, tak zawsze dziwnym trafem jego zdobywca nie może uznać sezonu za dobry. Najpierw Skra Bełchatów, która zajęła w lidze 5 miejsce, odpadła w 1 rundzie play-off LM i nie awansowała do F4 PP, tak później pech dotknął Resovię. Szczerze mówiąc nie chciałam, żeby zdobyli to trofeum, bo bałam się, że skończą jak Skra (no takie głupie przeczucie :P) i po części niestety się sprawdziło. Może nie było tak tragicznie jak ze Skrą, to jednak mimo wszystko tego sezonu do udanych zaliczyć Resovia nie może. Dobre jest to, że w przyszłym sezonie Sovia w meczu o Superpuchar nie zagra :)

L- Lotman w Kędzierzynie? – Taka informacja pojawiła się tuż po zakończeniu sezonu. Choć Paul ma umowę z Sovią jeszcze na rok, to szukał nowego klubu, głównie ze względu na to, że w tym sezonie głównie siedział na ławce. Kibice ruszyli pełną parą z akcją #PaulStayInResovia, władze Resovii udowodniły Paulowi, że bardzo im na nim zależy i ostatecznie o żadnym transferze mowy nie było. Paul po raz kolejny pokazał, że w decydujących momentach gra świetnie i jest nam niezwykle potrzebny. W najbliższym sezonie również będzie miał ciężkie zadanie, ale mam nadzieję,  że będziemy go częściej oglądać na parkiecie :)

Ł- łomot w Pucharze Polski – tego nikt się nie spodziewał. Resovia wracała do dobrej dyspozycji przed turniejem finałowym, którego zwycięzcę było bardzo ciężko wskazać. Jednym z głównych faworytów była właśnie Resovia, jednak na ziemię szybko sprowadził nas Jastrzębski walec, który rozjechał nas w półfinale 3:0.

M– moc od kibiców, czyli magiczne cukierki – pierwszy raz słyszeliśmy o nich przed wyjazdem Resovii na piaty mecz finałowy do Kędzierzyna. Między innymi za ich sprawą Sovia wygrała 3:1 i obroniła tytuł. Teraz ponownie przydały się przed wyjazdem do Kędzierzyna, jednak w tym momencie Resovia była w fatalnej sytuacji, bo przegrywała 0:2 i była skazana na pożarcie. I tym razem również poskutkowały i przeszły do historii :)

N- Niko show w półfinałach – młody przyjmujący świetnie zastąpił naszego kapitana, zwłaszcza w meczach w Kędzierzynie. Był prawdziwą ostoją w ataku – skuteczny, do tego świetnie dysponowany na zagrywce. W finale nie był tak skuteczny, jednak wtedy cała drużyna zagrała po prostu słabo.

O- obrona i atak Nikiego w trzecim meczu półfinału – tej akcji chyba nigdy nie zapomnimy. Piękna, pełna obron, wręcz momentami ofiarnych padów z jednej i drugiej strony, Igła, zwinność i refleks Nikiego, a potem skuteczny atak naszego przyjmującego z lewej strony dały nam niby tylko 8. punkt, ale jednocześnie przewagę psychologiczną, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, czego Pasy dokonały w poprzednich dwóch setach. Po prostu akcja sezonu :)

P- piękne porażki – ile ich było… najpierw z JW w Lidze Mistrzów, a potem z Zaksą w dwóch pierwszych meczach półfinału. No można było się załamać, gdyż w tych meczach naprawdę niewiele nam brakowało i żal był ogromny..

R- Rzeszów miastem lidera – Resovia nie przyzwyczaiła nas do tego, żeby rundę play-off rozpoczynać z wysokiego miejsca. Dwa lata temu z trzeciego, rok temu z czwartego, a w tym roku dość niespodziewanie, ale zasłużenie z pierwszego. Niestety niewiele nam to dało. Czasem po prostu łatwiej atakować z niższej pozycji…

S- szeroka ława = temat rzeka… w tym sezonie była naprawdę szeroka ławka, ale to, co czeka nas w przyszłym sezonie… Krótko pisząc – będzie się działo, mam tylko nadzieję, że żaden zawodnik na tym nie ucierpi, bo jest to sprawa naprawdę bez precedensu w polskiej lidze, a pewnie również w całej Europie. Mam nadzieję, że Resovia wie, co robi :)

T– talizman nie zadziałał – tym talizmanem był Lukas, który przed ostatnie 7 lat zdobywał tytuły mistrza kraju. Tym razem się nie udało i Lukas miał wątpliwą przyjemność zasmakować pierwszy raz srebra. A może jednak tym talizmanem był Maciek, który nigdy nie przegrał finału? No niestety Maćka w tym sezonie z nami nie było… :(

W- wąsy, czyli akcja MOVEMBER – miała ona miejsce w listopadzie i polegała na zapuszczeniu wąsów i nie goleniu ich przez cały miesiąc. Kilku zawodników Resovii wzięło w niej udział i dzielnie prezentowało się z wąsami na parkiecie. Paul, Dawid, Kosa, Jochen – między innymi oni podjęli wyzwanie. Na szczęście potem mogliśmy oglądać ich w normalnej wersji, gdyż nie da się ukryć, że nie wszystkim do twarzy z wąsami. Ale nie mamy nic przeciwko, żeby akcja powtórzyła się w przyszłym sezonie. Coś czuję, że Paul o to zadba :)

Z- złoto nie dla nas – no niestety… W tym roku się nie udało, ale walczymy w następnym sezonie :)


Jutro zajmę się transferami i będą to ostatnie posty na tym blogu. Obiecuję, że tym razem dotrzymam słowa i jutro oraz w poniedziałek je dodam :)

sobota, 17 maja 2014

Alfabet cz.1

Długo się do Was nie odzywałam, mam ostatnio bardzo mało czasu, ale w końcu trzeba zakończyć sezon ligowy, wszak właśnie w ten weekend rozpoczął się sezon reprezentacyjny. Polacy grają w eliminacjach do przyszłorocznych Mistrzostw Europy, ja tymczasem mam dla Was kolejny Alfabet ;) Oto pierwsza część:

A - #AlekStayStrong – nie mogę nie rozpocząć od naszego kapitana, człowieka, który dla Resovii zrobił tak wiele. Niestety nie mógł być ze swoim zespołem w najważniejszych meczach, wiemy doskonale dlaczego. Nie mógł być na boisku, bo poza nim całym sercem wspierał kolegów, a oni odpłacili mu piękną walką w półfinale i awansem do finału. Również kibice nie zapomnieli o swoim ukochanym kapitanie. Na hali wielokrotnie dało się słyszeć skandowane nazwisko Alka, zawsze przy 19. Punkcie w trzecim secie, oraz w przerwach, gdy na trybunach rozkładano ogromną koszulkę z numerem 7. Na wyjazdach członkowie Klubu Kibica przywdziani byli również w koszulki z numerem 7, a w Internecie prowadzona była akcja #AlekStayStrong. Kibice mogli wysyłać słowa wsparcia, zdjęcia dla naszego Kapitana. No cóż, na taki szacunek ze strony kibiców trzeba sobie zasłużyć. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Alek zasługuje na to, jak mało kto. TRZYMAJ SIĘ KAPITANIE, DO ZOBACZENIA W PRZYSZŁYM SEZONIE!!! ;)

B- błysk – czas przejść do aspektu sportowego. Błysk? Biorąc pod uwagę cały sezon, można stwierdzić, że takowy błysk miał miejsce. A kiedy? W trójmeczu, z Knack Roeselare, Skrą Bełchatów i ponownie z Belgami w LM. To był styczeń i chyba moment, w którym Resovia złapała świetną formę. Pewni siebie, nawet wychodząc w innym składzie (pamiętamy to wielkie zaskoczenie, gdy w meczu z Bełchatowem na boisku pojawili się Jochen, Lukas i Paul), grali fantastycznie. Wydawało się, że weszli na poziom, z którego długo nie zejdą. No niestety, było inaczej.

C- cud w Kędzierzynie-Koźlu – to już przeszło do historii. Wszyscy doskonale pamiętamy tę rywalizację. Nie ma wątpliwości, że były to niezwykłe mecze, co najważniejsze – wygrane przez Resovię. Czy to Zaksa przegrała czy Resovia wygrała? Zdania do dzisiaj są podzielone. Nie ma co tego roztrząsać. Byliśmy świadkami genialnej rywalizacji, czegoś, co w historii polskiej siatkówki nie miało jeszcze miejsca. Chwała Resovii za to, co pokazała. To był jeden z niestety niewielu w tym sezonie momentów, w którym mogliśmy cieszyć się z wielkiego zwycięstwa.

D- droga krzyżowa – dlaczego droga krzyżowa? Jest to bardzo ciekawa sytuacja i obiecałam sobie, że o tym tutaj napiszę. Kiedy Resovia walczyła w piątek w trzecim meczu półfinału, pod moim oknem przechodziła procesja drogi krzyżowej. Nie chodzi mi tu wcale o jakieś aspekty religijne, czy coś, po prostu, w momencie gdy chłopcy walczyli w trzecim secie, byli na skraju przepaści, patrząc na tę procesję, pierwszym skojarzeniem, które pojawiło się w mojej głowie, było to, że do finału długa droga. Droga pełna zakrętów, przeszkód, droga, do której przebycia potrzeba bardzo dużo wiary, cierpliwości, siły i mocnej głowy. Jednym słowem – droga krzyżowa. Co ciekawe, obiecałam sobie, nie no – obiecałam, to zdecydowanie za mocne słowo, po prostu od tak rzuciłam, że jeżeli wyjdą z tej sytuacji to pójdę na piechotę do Czestochowy :D No niestety nie poszłam… :)

E- eksperymenty – ma to związek oczywiście z szeroką ławką. Resovia na różnych frontach walczyła w różnym składzie. Pojawiało się wiele skrajnych opinii – raz krytyka, raz podziw, jak choćby ze strony Jakuba Bednaruka, który stwierdził, że mamy skład wszechczasów, najsilniejszą 13 w Europie itp. Pozostawiam to każdemu do indywidualnej oceny – moje zdanie na ten temat zapewne jeszcze poznacie :)

F- feralne kontuzje – było ich trochę w tym sezonie i, co najbardziej boli, miały one miejsce w najważniejszych momentach. Najpierw uraz wyeliminował Igłę tuż przed meczami z Jastrzębskim Węglem o FinalFour LM, potem w drugim meczu nie mógł zagrać Dawid Konarski (jednak jak pamiętamy, świetnie zastąpił go Jochen). No zdecydowanie największy pech dotknął Alka w trakcie rywalizacji z Zaksą. Pojawiały się głosy, że gdyby Igła grał z JW., bylibyśmy w stanie wygrać tę walkę. Nie ma jednak co gdybać. Jego brak był niestety widoczny i pewnie miał wpływ na obraz gry. Szeroki skład przydał się przy braku Alka, ale wiemy kim on jest dla nas i jak ważną rolę pełni. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Ja się z tym stwierdzeniem nie zgadzam. Alka nie da się zastąpić i koniec kropka.

G- Grzegorz Kosok = postach Zaksy – czemu wspominam o naszym, już niestety byłym środkowym (o transferach więcej w następnych postach)? Ano dlatego, że z jego osobą można połączyć dwie epickie rywalizacje z Zaksą. 4 lata temu to dzięki jego zagrywkom Resovia odrobiła straty przy 17:23 w trzecim secie trzeciego meczu rywalizacji o brąz. W tegorocznej bitwie pojawiał się na krótkich zmianach i również dołożył cegiełkę swoimi zagrywkami, szczególnie w meczach na boisku rywala.

H- horror – takiego horroru, jaki mieliśmy przyjemność oglądać, nie powstydziliby się najwięksi twórcy hollywoodzkiego kina :) Oscar murowany :D

I- Igła show – wiem, wiem, ciągle kręcę się przy tych pamiętnych półfinałach, ale wiemy doskonale, że w trakcie sezonu więcej było przykrych momentów niż wielkich zwycięstw, więc wolę się skupiać na pozytywach, a takim była na pewno postawa Igły. To, co wyczyniał, szczególnie w meczach w Rzeszowie, było niesamowite i po raz 18676453169749 (ja tego nie zliczę, nawet nie próbuję) pokazał, że mimo wieku (swoją drogą miał niedawno urodziny :D) jest dalej najlepszym polskim libero. To podobno dzięki tym występom został powołany przez Stephane’a Antigę do reprezentacji. No cóż.. wolę nie myśleć, że to było tylko dzięki nim, ponieważ klasy Igły nie trzeba nikomu udowadniać i wierzę, ba – jestem przekonana, że o ile dostanie szansę, to pokaże, kto rządzi :) Życzę mu występu na MŚ (ale nie takiego na trybunach) i cieszę się, że zostaje z nami na kolejne dwa lata :)

J- Jastrzębski patent – no niestety łyżka dziegciu musi się pojawić. O ile w poprzednich sezonach udawało nam się w miarę łatwo ogrywać Jastrzębie (no swoją drogą, przeważnie graliśmy ze sobą tylko dwa razy w ciągu sezonu) na swoim boisku (w nowej hali w Jastrzębiu-Zdroju Resovia jeszcze nie miała przyjemności wygrać), o tyle w tym sezonie nawet własna hala nie była atutem w starciach z naszymi przyjaciółmi. Na 5 meczów udało nam się wygrać tylko raz, w rundzie zasadniczej w Rzeszowie 3:2 (był to bardzo chimeryczny mecz). A poza tym – nie było pięknie. Bolesna porażka w ćwierćfinale LM i kompromitująca przegrana w Pucharze Polski. No cóż, w przyszłym sezonie trzeba to zmienić!

Tyle na dzisiaj, zapraszam najprawdopodobniej za tydzień na kolejną odsłonę :)

PS. Widzę, że wczoraj kilkanaście osób weszło na bloga, nie wiem, może liczyliście na to, że pojawi się coś ode mnie o wczorajszym meczu Polski z Łotwą? :) Jeżeli o to chodzi, to niestety zdecydowałam, że jednak nie będę dla Was pisała o reprezentacji. Postaram się zakończyć wątek o Resovii – alfabet, potem również napiszę o transferach i zawieszę bloga. Tak będzie lepiej dla mnie i dla kadry pewnie też heh J Ale dziękuję tym, którzy chcą, abym dalej dla Was pisała. Kiedyś może jeszcze wznowię bloga. Niemniej jednak jeszcze mnie nie opuszczajcie, bo to jeszcze nie koniec :D

A może macie propozycje, o czym mogłabym napisać w części K-Z? Zachęcam do dzielenia się swoimi pomysłami :D


Pozdrawiam :)

piątek, 2 maja 2014

To już rok :)

Dzisiaj mija dokładnie rok, od kiedy piszę dla Was. Właśnie 2 maja przywitałam się z Wami na tym blogu :)

Matko, jak to zleciało :O Pamiętam doskonale, gdy po wygranym finale z Zaksą, przypomniało mi się, to co, obiecałam sobie kilka miesięcy wcześniej. Mianowicie, że jeśli obronią tytuł, to założę bloga. Pamiętam, gdy zakładając Facebooka (https://www.facebook.com/SoviaForever), który funkcjonuje na potrzeby właśnie tego bloga, nie wiedziałam czego się spodziewać. Pamiętam, gdy na liczniku polubień długo widniała liczba 16. Potrzeba było cierpliwości, której na szczęście mi nie zabrakło. Pamiętam pierwszy komentarz, pierwsze miłe słowo z Waszej strony. Dla mnie to naprawdę bardzo wiele znaczyło i dalej znaczy. Dziękuję Wam kochani za każde wejście, za każde kliknięcie w „reakcje”. Uwielbiam dla Was pisać i mam nadzieję, że Wy chociaż trochę lubicie czytać moje wypociny, które czasem nie mają końca :) No cóż, oto cała ja – jak zacznę pisać, ciężko mi skończyć…  I, jak sama zauważyłam, często paradoksalnie miałam więcej do napisania po porażkach niż zwycięstwach. O przegranych zapewne niechętnie się czyta, więc jeśli mimo to wchodziliście i czytaliście, to jesteście wielcy :)

Przepraszam jednocześnie za wszystkie błędy, których jestem świadoma, ale wiecie jak to jest – mając często tylko pół godziny na skonstruowanie czegoś sensownego, będąc pod wpływem emocji po meczu, czasem pewnie wpisy były trochę chaotyczne. Tak jak obiecałam, starałam się być subiektywnie obiektywna :) Mam nadzieję, że nie byłam zbyt krytyczna, a jeśli już, to była to konstruktywna krytyka, pełna mimo wszystko wiary i nadziei na poprawę w następnych meczach. Starałam się nie obrażać żadnego zawodnika, bo nie taki był mój cel i wierzę, że to mi się udało. Jeśli w pewnych kwestiach się ze mną nie zgadzaliście, co pewnie miało miejsce, to liczę na to, że mnie nie znienawidziliście i pomimo tego wchodziliście czytać kolejne wpisy.
Minął rok – w tym czasie stronę na Facebooku zalajkowało 1652 osób. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy zaglądają na bloga, ale prawie 5500 wyświetleń to dla mnie ogromny sukces. Dziękuję :*

Nie wiem niestety jak to będzie w przyszłym sezonie. Będę miała przed sobą maturę i niewykluczone, że będę musiała zawiesić bloga. Już w tym roku ledwo znajdowałam czas na pisanie, a co dopiero w przyszłym… Zresztą, będę musiała pewnie też ograniczyć w ogóle oglądanie meczów w telewizji, jako że oglądam wszystko – każdy mecz, nawet żeńską siatkówkę. Kocham ten sport i po prostu inaczej nie umiem :D Wiem jedno – z meczów Resovii na pewno nie zrezygnuję, więc trzeba będzie poświęcić coś innego. Nie wiem też, czy będę dla Was pisała w wakacje. O Resovii w sumie wkrótce nie będzie co pisać, gdy już podsumuję sezon, napiszę o transferach itp. Jeżeli chcecie, mogę pisać o reprezentacji, chociaż w sumie nie wiem jak to będzie. Zależy mi na Waszym zdaniu, więc proszę Was o to, byście wyrazili swoje zdanie, jeśli nie w komentarzach tu czy na FB, to chociaż w ankiecie. Nie robię tego w końcu tylko dla siebie, chciałabym wiedzieć, czy chcecie dalej czytać moje wpisy, więc proszę o Wasze opinie.

Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko. Dzięki Wam pisanie sprawia mi jeszcze większą przyjemność :*

Pozdrawiam :)


PS. Mała prywata :) Viola, jeśli to czytasz, to chcę tylko napisać, że dziękuję Ci za wszystko, za pomoc, za komentarze (bo to właśnie Ty jako pierwsza zaczęłaś komentować moje wpisy), które podnosiły mnie na duchu i sprawiały, że z większą chęcią dodawałam kolejne posty, a teraz za wszystkie mecze, na których byłyśmy. Szkoda tylko, że Cię nie było w środę :( Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że Cię poznałam :D

czwartek, 1 maja 2014

Na spokojnie o sezonie

Obiecałam, że się odezwę i tak też się dzieje :) Na spokojnie, bez większych emocji o tym, co się działo przez ostatnie miesiące, z uwzględnieniem najważniejszych meczów sezonu :D

Wczoraj miałam okazję być na ostatnim meczu sezonu 2013/14, w Olsztynie, gdzie miejscowy AZS stoczył piękną i niezwykle zaciętą walkę z Politechniką Warszawską. Rywalizacja skończyła się po 5 meczach, po tie-breaku, w którym gospodarze wygrali 18:16, przegrywając już 10:14. Po raz kolejny przekonałam się o tym, jak pięknym i nieobliczalnym sportem jest siatkówka. Cieszę się, że mogłam tam być, gdyż emocje były nieziemskie, nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Wygrał mój lokalny klub, któremu kibicuję. Oczywiście kocham również Resovię, ona dalej jest dla mnie najważniejsza (żebyście nie pomyśleli, że nagle zdradziłam Pasy :P). Ale to jest jednak całkiem co innego. Te kluby są na innym poziomie, walczą o inne cele, no i przede wszystkim – jeden z nich, AZS, jest z mojego województwa, więc siłą rzeczy muszę kibicować swoim. Ale dobra, nie truję, bo w końcu nie o tym miałam pisać :)

Sezon oficjalnie się zakończył. Zobaczcie – do rozstrzygnięcia rywalizacji o 5. miejsce potrzebne było 5 spotkań. O 3 miejsce stoczono 4 pojedynki, a paradoksalnie najmniej emocji było w finale. Skra wygrała od tak, bez żadnego problemu. I to jest trochę przykre, bo po drugiej stronie była Resovia. Większość ekspertów stawiała na Skrę, mając ku temu podstawy. Wszyscy liczyli na emocje, a te tak naprawdę skończyły się po pierwszym meczu…

Myśląc o finale, mam w głowie cały czas ten niesamowity półfinał. Wiedzą o tym nasi siatkarze, wiemy o tym my, że gdyby nie te fenomenalne (zwłaszcza ostatnie 3) mecze z Zaksą, można byłoby nawet zapomnieć o medalu. Kto wie jak Resovia zagrałaby z Jastrzębiem, mając w głowie kilka bolesnych porażek w sezonie i kontuzję kapitana, z której (w przypadku porażki z Kędzierzynem) mogliby się nie otrząsnąć do końca. Na szczęście nie musimy o tym myśleć, bo Sovia awansowała do finału i tak naprawdę już sam awans był ogromnym sukcesem. Oczywiście, można psioczyć, że cele były inne – miało być złoto, obrona tytułu, ale w obliczu wszystkich problemów, z którymi zespół musiał się zmierzyć, finał to już naprawdę było coś. Po ostatniej piłce półfinału, poczułam się jak 2 lata temu, gdzie również awansowaliśmy do wielkiego finału, w którym czekała na nas Skra, po półfinale z Zaksą. Wtedy Skra była niepokonana i sam udział w finale był czymś niesamowitym. Pomyślałam wtedy, że bez względu na to, co stanie się w meczach z Bełchatowem, dla mnie już wygrali. I tak samo było w tym roku, chociaż oczywiście to Sovia broniła tytułu i oczekiwało się od niej zdecydowanie więcej niż dwa sezony wcześniej. W samym finale liczyłam po prostu na dobre mecze, choć czułam, że jak to zawsze bywa, finał częściej zawodzi niż przynosi satysfakcję. Rok temu to ćwierćfinały stały na wysokim poziomie, a finał zwyczajnie zawiódł. W tym sezonie półfinały były genialne (głównie nasz) i finał znowu nie zaspokoił oczekiwań. No cóż… Nie można mieć wszystkiego.

Przebieg meczów doskonale znamy, nie ma powodu do nich wracać. Już po drugim meczu, powiedziałam sobie, że nawet jeśli gładko przegrają, nie będę miała do nich pretensji. Wyszli z takich opresji, w tak pięknym stylu, że nie dałabym o nich złego słowa powiedzieć. Trzecie spotkanie? Nie liczyłam na nic. Przykro mi było tylko, że nie mogłam patrzeć na szczęśliwych Resoviaków po ostatnim meczu. W końcu nie do tego nas przyzwyczaili przez ostatnie dwa lata :) Potem jednak czytałam wywiady, w których można było doszukać się cienia radości. W naszym zespole jest kilku zawodników, dla których był to w ogóle pierwszy medal w życiu. Niko, Dawid, Fabian – dla nich srebro jest na pewno czymś niesamowitym, w przeciwieństwie choćby do takiego Lukasa. Tichy zdobył 7 złotych medali z rzędu, nie wiedział jak smakuje srebro i stety albo niestety przekonał się o tym kilka dni temu. Jak sam powiedział na Rynku, no niespecjalnie go to cieszy. Szczerze? Ciężko mu się dziwić :)

Cała Polska żyje sukcesem Skry, może większość z kibiców, ekspertów cieszy się, że w końcu na tronie zasiadł ktoś, kto posiada styl i może zdziałać coś w Lidze Mistrzów, godnie reprezentując Polskę jako kraj. Hejterzy Sovii ruszyli do krytykowania, nie ma jednak co na nich patrzeć… Ok, może Resovia nie ma nie wiadomo jakiego stylu, może niepotrzebnie zatrzymała się w połowie sezonu w rozwoju, chęci przyspieszenia gry i dostosowania się do wymogów dzisiejszej siatkówki, która opiera się przede wszystkim na szybkości rozegrania i kombinacyjnej grze, może gra prostą siatkówkę, za prostą, ale jednak jakimś cudem zdobyła dwa mistrzostwa Polski. Gadać będą wszyscy, eksperci również chyba nie darzą sympatii Resovię, ale nie wolno na nich patrzeć, tylko trzeba robić swoje. Teraz należy udowodnić przede wszystkim sobie, że zespół może zdobywać kolejne trofea. To jest zadanie na kolejny sezon. Co z tego wyjdzie? Dowiemy się niestety dopiero za kilka długich miesięcy.

Wiecie co? Chyba było za łatwo na początku sezonu. Resovia znana była z tego, że zawsze ma słaby start, ponosi wręcz kompromitujące porażki, gra po prostu źle, a potem, gdy zbliżają się najważniejsze mecze, nagle odpala i pokonuje wszystkich jak leci. W tym sezonie praktycznie cały czas utrzymywali się na pierwszym meczu (pamiętamy, że Skra zagrała mecz awansem i dlatego to ona była liderem), wpadek w lidze uniknęli (jedynie ta niespodziewana porażka w Warszawie), wygrali rundę zasadniczą, wyciągając wnioski z poprzedniego sezonu, kiedy to zajęli dopiero czwarte miejsce i skazali się na długą i wyboistą drogę do złota. Tu mieli wszystko na wyciągnięcie ręki. Przewaga własnego parkietu (a wiemy co dla Resovii znaczy Podpromie) dawała im spory handicap. Jednak okazało się, że czasem łatwiej atakować z drugiego szeregu. Ja jakoś wolałam, gdy zaczynali rywalizację w play-offach na wyjeździe, bo presja zawsze ciąży na gospodarzach. Resovii często udawało się wywozić jedną wygraną z hali rywala, a potem albo kończyć u siebie, albo ewentualnie w piątym meczu. W tym roku było odwrotnie, ale nie ma co jakoś zwalać na to, czy coś takiego. Nie można zwalać wszystkiego na kontuzję Alka, ale też nie wolno o tym zapominać. Resovia prześlizgnęła się w fazie zasadniczej bez jakiegoś porywu i w sumie, gdyby nie ta genialna batalia z Zaksą, skończyłaby również bez fajerwerków. Byłam świadoma tego, że dobrze weszli w sezon i bałam się, jak to będzie potem, ale wierzyłam, że mają tak mocny zespół, że mogą stać się takim hegemonem jak Skra. Zresztą nawet przed sezonem pojawiały się głosy, że Sovia, zgodnie z tradycją, może również spędzić na tronie kilka długich lat. Okazało się jednak inaczej.

Szeroki skład – no właśnie… Opinie o takim stylu prowadzenia zespołu zmieniały się wraz z odnoszonymi przez Resovię zwycięstwami i porażkami. Gdy wygrali półfinał, okazało się, że to jest ich siłą, gdy trener rotował bez skutku w meczach finałowych, nagle stało się to ich przekleństwem. Wiadomo, że jest to nietypowa sytuacja w klubie. Częściej takie rozwiązania spotyka się w reprezentacjach. Taka jednak była wizja prowadzenia zespołu przez Andrzeja Kowala. Miało to swoje plusy, miało minusy, gdyż część zawodników na pewno nie była zadowolona ze stania w kwadracie dla rezerwowych. Siatkarze nie mieli jednak wyboru i musieli dostosowywać się do sytuacji.

Zdobyty Superpuchar, progres w Lidze Mistrzów, jednak bez FinalFour, ogromny zawód w Pucharze Polski i srebro w Mistrzostwach Polski – oto sezon 2013/14 w wykonaniu Asseco Resovii Rzeszów.

Szkoda, że to już za nami… Znów czeka nas długie pół roku bez PlusLigi… Teraz przyszedł czas na reprezentację. Przyznam szczerze, że nie wiem dlaczego, ale jakoś minimalnie wolę sezon ligowy. Mimo wszystko czekam na sezon kadrowy, głownie dlatego, że jestem ciekawa jak w roli selekcjonera wypadnie Stephane Antiga. Już za dwa tygodnie pierwszy mecz. Trzymam kciuki za wszystkich reprezentantów, ale jak to fanka klubu, szczególnie kibicuję naszym Resoviaków. Niech grają jak najczęściej i stanowią siłę reprezentacji.


PS. Chcecie, abym tradycyjnie zrobiła Alfabet?  :) W tym roku pewnie nie będzie przepełniony radością, jak wcześniej, ale kurczę, w końcu nie zawsze musi być pięknie… Za jakiś czas na pewno napiszę o transferach. Karuzela ruszyła - pojawia się wiele plotek, więc na razie nie chcę się do nich odnosić. Poczekam na oficjalne decyzje Asseco Resovii Rzeszów, na zamknięcie składu na sezon 2014/15 i wtedy na pewno się do Was odezwę. Być może również zrobię ocenę sezonu w wykonaniu poszczególnych zawodników. Zobaczę jak będzie z czasem i chęciami :) To jak, jesteście chętni na to? :D