środa, 8 maja 2013

Alfabet cz. 1


Nie chcę pisać o finałach, bo o tym już wszystko zostało powiedziane. Wiadomo, nie były to za piękne mecze, już chyba wszyscy próbowali wyjaśniać, skąd się wzięło takie falowanie. Ja napiszę jedno – wiadomo było, że ćwierćfinał Resovia-Skra będzie piękny, bo to była tak naprawdę walka o życie, o wszystko. Mecze nie zawiodły (choć ja dalej twierdzę, że na 3 meczu się powinno skończyć). Potem eksperci bali się o poziom półfinałów po takim ćwierćfinale. Okazało się, że też było pięknie, zwłaszcza w meczach Sovii z Delectą. I przyszedł moment, w którym wszyscy wiedzieli, że finały będą cudowne, na wysokim poziomie i pozytywnych emocjach. I co? Wszyscy widzieliśmy. Chodzi mi o to, że niepotrzebne było gadanie ze 100% - pewnością, że to będą niezapomniane mecze. W trakcie sezonu też mecze tzw. „na szczycie” zamiast hitu, były kitem, a pozornie mało atrakcyjne stały na bardzo dobrym poziomie. Tyle ode mnie w tej sprawie. Zamiast pisania książki o rywalizacji, przedstawiam Wam mój autorski „Alfabet Resovii w Play-off PlusLigi”, w którym znalazły się niezapomniane momenty z rywalizacji. Na razie pierwsza część A-J. Miłej lektury :]

 A-   as Alka, nic więcej nie trzeba mówić. Szczerze mówiąc to byłam strasznie zła na niego za to, bo przy piłce meczowej marzyłam sobie, jaką akcją mogliby to skończyć, chciałam nawet, żeby Zaksa zdobyła punkt, żebyśmy jakąś cudowną akcją skończyli, może pipe’em, środkiem… Na pewno nie blokiem ani nie błędem. A on walnął asa. No można się załamać :)

 B-  bloki Pitera szczególnie w trzecim meczu w Rzeszowie. Bloki szczególne, bo pojedyncze i to na środkowym, konkretnie Wiśniewskim, którymi całkiem odebrał ochotę Zaksie do gry. I skończyło się 3:0 :D

 C-  coś, czego w historii PlusLigi jeszcze nie było. Rok temu dokonali wielkiej rzeczy wygrywając ligę z 3 miejsca po fazie zasadniczej. A co tam, można było z 3 można i z czwartego można. Taką zasadą kierowali się chłopcy w tym roku. I po raz kolejny się udało. Co będzie za rok? Z piątego? Chyba nie chcemy przeżywać takich katuszy, bo już w tym sezonie było ich aż nadto… :D

 D- dwanaście do dwóch – wynik w drugim secie drugiego meczu ze Skrą. No to było coś. I wszystko przy zagrywce Jochena. Szczerze to niewiele z tego w tym momencie pamiętam, bo od tego czasu jeszcze tyle się wydarzyło, ale TAKI wynik zapada w pamięć, oj zapada…

 E-  epickie końcówki czwartego meczu z Delectą, w ogóle epicka rywalizacja, czy to na Podpromiu czy jeszcze w Łuczniczce. Emocji co nie miara i co najważniejsze – i te końcówki i  cała rywalizacja zakończyła się zwycięstwem.

 F- finał musiał być nasz. Jak mogło być inaczej, skoro w składzie jest ktoś taki jak Maciej Dobrowolski? To się nie miało prawa nie udać. Chociaż Maćka z nami nie będzie, o czym na pewno jeszcze wspomnę, to seria robi wrażenie ;)

  G-   Grzesiu wystawia, czyli błąd zmiany w drugim secie drugiego meczu w Kędzierzynie – Koźlu. Trzeba przyznać, że całkiem nieźle sobie poradził, kombinacyjna akcja z Paulem, poruszony blok, w miarę dokładna, płaska piłka na prawe skrzydło i punkt zdobyty a wszystko przy niezbyt korzystnym wyniku. Ten błąd można traktować z przymrużeniem oka i ja to robię, ale w końcówce meczu np. z Delectą, mogło to mieć ogromne konsekwencje.

  H-  historia lubi się powtarzać, czyli co to za finał bez afery z challengem? I tym razem się działo, zwłaszcza w 4 meczu. Sędziowie sami to sprowokowali podejmując czasami tragiczne decyzje, np. w akcji, gdy ręka w bloku ugina się prawie wpół. Nam to po raz kolejny nie zaszkodziło, z czego należy się cieszyć.

  I-   Igła vs. Fonteles - starcie pod siatką, które z pozoru wyglądało na walkę na noże, ostatecznie okazało się jedynie zwykłą grą psychologiczną. Ale przynajmniej zapowiadane i długo wyczekiwane starcie pod siatką miało miejsce, a wszystko jak się później okazało z relacji samego zainteresowanego, dotyczyło zwykłego łupieżu :D

  J-   Jochena Schopsa zabawy na siatce w ćwierćfinałach i półfinałach. To co ten facet wyprawiał w tych meczach, było niesamowite i potwierdziło wielką klasę tego zawodnika. W momencie, kiedy większość kibiców na hali i przed tv, między innymi ja, trzęsła się o kolejną akcję, w obawie, że w końcu zostanie złapany blokiem, on, najmniej zainteresowany, miał wszystko gdzieś i grał ze stoickim spokojem albo plasika w 9. Metr, albo ku rozpaczy bełchatowian, czy też bydgoszczan, obijał bezkarnie ich ręce nie dając szans na obronę. Yyy… :D

5 komentarzy:

  1. No czytam, czytam i raptem koniec. Hahaha żebyś widziała moją minę ;P
    Świetnie to wszystko opisałaś! Czekam na więcej ;D
    A co do tej piątej pozycji w przyszłym sezonie. Ja też podziękuję !!
    I ten blok na Wiśniewskim.. Ojj tak. To było świetne.
    P.S. Niestety nie doszła do mnie wiadomość na gg. Ehh nie wiem co się dzieje, ale jak byś mogła jeszcze raz napisać... ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za kolejny komentarz :) naprawdę miło się robi, że kogoś interesuje to, co piszę. okej, zaraz wyślę jeszcze raz. a kolejna część w sobotę, także wierzę, że wytrzymasz :P

      Usuń
    2. To czekam ;P
      Wiem jak to jest, początki są ciężkie, ale mam nadzieję, że będziesz miała dużo radości w pisaniu tutaj ;)
      Hehe i w końcu znalazł się ktoś taki jak ja. Bo często słyszałam różne niefajne słowa jak na meczu w Olsztynie kibicowałam Resovii nie Olsztynianom...
      Mam nadzieję jednak, że Ty to rozumiesz ;P

      P.S.Jeśli wysłałaś i nie odpiszę do wieczora to znaczy, że niestety nie doszło :( Nie wiem co się dzieje, bo wcześniej nie było problemów...
      Ale jak coś to to jest mój e-mail: violaa24915@poczta.fm

      Usuń
  2. O Jochenie było świetne :)))

    OdpowiedzUsuń