Resovia dokonała rzeczy niemożliwej. W trzecim meczu
półfinałowym z Zaksą Kędzierzyn-Koźle ze stanu 0:2 wyciągnęli na 3:2 i tym
samym przedłużyli rywalizację i zachowali szansę na awans do finału.
Cóż to był za mecz!!! Zaczęliśmy z Tichym, Konarem, Piterem,
Perłą, Peterem, Paulem i Igłą. Pierwszy set – zdecydowanie dla Zaksy. Resovia
popełniała dużo błędów, miała problemy w przyjęciu, stąd wynik 16:25. W drugim
gra była zdecydowanie bardziej wyrównana i co ciekawe, Resovia prowadziła w
końcówce, ale to Zaksa miała piłki setowe. Konkretnie 3. Wydawało się, że jest
już koniec przy 24:25, ale uratował nas challenge. Przy kolejnym ataku Konara
Andrzej Kowal ponownie wziął challenge i miał rację, ale popełnił błąd, gdyż
poprosił o sprawdzenie dotknięcia siatki a nie bloku, który był, a którego
sędziowie nie musieli uwzględniać przy sprawdzaniu dotknięcia taśmy. 0:2…
Resovia jest na dnie, nie ma już nic do stracenia. Trzecią partię przepłakałam,
bo wiedziałam, że to koniec, naprawdę… 8:11, Zaksa nas miażdży i nagle zwrot. Jakimś
cudem udało się wygrać. No ok, trzecią partię wygrali, chwała im za to, ale czy
uda się zdziałać coś więcej… Zaksa w czwartej partii wzięła się do roboty, choć
Sovia zaliczyła całkiem dobry początek i prowadziła 8:5. Gospodarze
kontrolowali wynik do stanu 16:12, potem było również 19:16 dla miejscowych i
znowu nastąpił zwrot. Niesamowita końcówka Mistrzów Polski i mamy tie-break!!!
Pierwsza myśl przed tą partią? Dość pięknych porażek!!! Jak to powiedział Fabio
przed meczem, będzie można sobie wtedy tylko strzelić w łeb. Jednak w
przeciwieństwie do spotkań w Rzeszowie, tutaj Resovia nie dała odskoczyć
Zaksie, a wręcz sama cały czas prowadziła. Najpiękniejsza akcja meczu przy 7:6,
genialne obrony z jednej i drugiej strony, wydawało się, że Zaksa skończy z
lewego, a tu nagle Igła wyrósł w obronie, fantastycznym refleksem wykazał się
Niko, udało się przebić tę piłkę a potem właśnie Niko skończył ją z lewego. Coś
pięknego!!! Wtedy nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Zwycięstwo było blisko,
ale wiadomo jak to jest w siatkówce, dlatego spokojnie czekałam na koniec meczu
(przy czym słowo spokój jest tu raczej nie na miejscu :P), 14:10, aut Witczaka,
małe zamieszanko z challengem, ale KONIEC!!! MAMY TO!!!
Nie wierzę i pewnie prędko nie uwierzę (a kolejny mecz już jutro!).
Za to kocham Resovię!!! Chociaż takie obrazki w wykonaniu Pasów to rzadkość. Od
kiedy ja jestem na co dzień (można tak powiedzieć) z nimi, oglądam wszystkie
transmisje, tak nigdy nie wyszli ze stanu 0:2. Dlatego tym większe brawa!!!
Klasą samą dla siebie był Dawid, zdobywca 30!!! Punktów. Wziął na siebie ciężar
gry i naprawdę nie zawiódł!!! MVP jednak został Piter, który imponował
szczególnie w końcówce czwartego i w piątym secie świetną współpracą z
Fabianem. Szczególnie zapadł mi w pamięci ten gwóźdź, którego zasadził, i tu
mnie zabijcie… nie pamiętam kiedy :O Emocje wzięły górę, ja w tym momencie już
nie myślę. Mniej widoczny był tym razem Peter, ale załóżmy, że nie był aż tak
potrzebny, gdyż świetnie grał zwłaszcza Konar. A zresztą, może i Peter zagrał słabo w ataku, ale za to kapitalnie spisał się w przyjęciu. Najbardziej eksploatowany, poradził sobie znakomicie - 63% pozytywnego i 38% perfekcyjnego. Kapitalne wejście zaliczył Niko,
który kończył najtrudniejsze piłki, genialnie podbił piłkę w tie-breaku, o czym
już napisałam, do tego naprawdę fajnie zagrywał tym sowim kąśliwym flocikiem. Nie
spalił się i to jest najważniejsze :) Tichy nie rozgrywał źle, wręcz
przeciwnie, ale zmiana była potrzebna, głównie ze względu na wynik. Najpierw w
pierwszym secie trener wymienił i atakującego i rozgrywającego, a potem w czwartym z boiska zszedł tylko Tichy.
I szczególnie drugie wejście było bardzo dobre. Świetna współpraca z Piterem,
śmiałe wrzucanie piłek na środek – takiego Fabiana znamy :)No i na deser nasz
mistrz obrony. Cóż on dzisiaj wyczyniał!!! Bronił niesamowicie, do tego
naprawdę solidnie przyjmował i oczywiście w swoim stylu dbał o poziom emocji
wśród chłopaków, zwłaszcza w najtrudniejszych momentach, gdzie pojawiały się
zalążki starej znanej nam Resovii dąsającej się po boisku z miną wyrażającą
jedno – „Nie podchodź!”. Znani są raczej z tego, że w takich sytuacjach patrzą
po sobie, poddają się bez walki, ale nie dziś!!!
Miłym akcentem meczu byli kibice Resovii ubrani w koszulki z
numerem 7. Jak wiemy Alek przebywa we Włoszech, gdzie przechodzi kompleksowe
badania i wkrótce przejdzie zabieg. KAPITANIE, TO DLA CIEBIE!!!
Dziękuję im za ten mecz, bo to było coś niesamowitego. Jutro
kolejne spotkanie, kolejna wielka batalia… Pamiętajmy, że my dalej jesteśmy w
tragicznej sytuacji. Nie wiem co się wydarzy, nie wiem jak ten mecz wpłynie na
obie ekipy, ale wiem jedno – bez względu na wszystko, nie zapomnę im tego, co
zrobili dzisiaj!!! Wyszli z niesamowitej opresji i to może im tylko dodać
skrzydeł! Wszak Zaksa miała już świętować awans do finału… Niewykluczone, że
będą świętować jutro, bo siatkówka jest nieobliczalna i jak widzieliśmy przed
chwilą po raz kolejny, płata figle. Dzisiaj pokazała nam swoje najpiękniejsze
oblicze, za które ją kochamy <3 Resovia pokazała, że potrafi walczyć i może
wygrywać bez Alka, ale jutro będzie naprawdę ciężko. Najważniejsze w tym momencie
jest jednak to, że my w ogóle mówimy o jutrzejszym meczu. A co się wydarzy?
Okaże się już za ok. 17 godzin….
JESTEM DUMNA, ŻE MOGĘ KIBICOWAĆ TAKIEJ DRUŻYNIE!!! NIGDY ICH
NIE ZOSTAWIĘ, BEZ WGLĘDU NA TO, CO SIĘ WYDARZY!!! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz