sobota, 29 czerwca 2013

Paul Lotman - największy optymista wśród Resoviaków

Paul Lotman... Co ja mogę o tym panu powiedzieć? Niestety po raz kolejny muszę zacząć od tego, że miałam mieszane uczucia co do jego przyjścia. Oczywiście wcześniej się jego osobą nie interesowałam, bo niby z jakiego powodu. Kiedy okazało się, że do nas przychodzi, wielkimi krokami zbliżały się mecze reprezentacji Polski z USA w Lidze Światowej. Była to więc pierwsza szansa, żeby go poznać… Wtedy wszedł kilka razy na boisko, głównie do drugiej linii. Pierwsze wrażenie? Szczerze mówiąc nie za fajne. Zresztą początki w Sovii wcale nie były lepsze.

Wiadomo, Paul to zawodnik bardziej nastawiony na przyjęcie i defensywę. Zawsze mniej widoczny w ataku i to od razu rzucało się w oczy. Dostawał mało piłek, często nawet ich nie kończył. Momentami byłam naprawdę zawiedzona jego postawą. Żałowałam, że do nas przyszedł, bo to zwykły przeciętniak. Amerykanin, ale nic nie różniący się od polskich średniaków. Tak wtedy o nim mówiłam.

Dlaczego to się zmieniło? Nie wiem. W którym momencie mnie zachwycił? Nie pamiętam. Przyznaję się bez bicia - nie pamiętam kiedy odpalił, ale wiem, że w finale pokazał klasę. Dwa pierwsze mecze – byłam totalnie w szoku. Kończył seriami piłki, momentami to on, a nie Alek, odciążał w głównej mierze Grozera, chociaż wtedy cały zespół to był prawdziwy „team spirit”. Każdy dołożył swoją cegłę, Paul również. Naprawdę byłam w szoku, oczywiście pozytywnym :)

To był dopiero pierwszy sezon, czyli czas na aklimatyzację. Liczyłam, że pokaże więcej w drugim roku swojego pobytu w Rzeszowie. Ale konkurenta miał nie lada. Nie ujmując nic Marko Bojić’owi, z którym rywalizował w składzie w ubiegłym roku. On również jest dobrym siatkarzem, jednak młodym i mało doświadczonym. Tym razem Paul musiał rywalizować z o wiele lepszym zawodnikiem. Nikola Kovacević to przecież bardzo znana i szanowana postać w świecie siatkówki. Najlepszy przyjmujący Mistrzostw Europy 2011, podstawowy reprezentant co by tu nie mówić o okolicznościach zdobycia tytułu, to jednak Mistrzów Europy. Okazało się, że i jego można wygryźć :) Do dzisiaj nie wiem, czy to Nikola był taki słaby, czy Paul tak dobry, mniejsza o to. Chociaż Paul zaczynał mecze w kwadracie, mniej więcej w połowie sezonu wskoczył do pierwszej szóstki i praktycznie miejsca w niej nie oddał. Pamiętny pięciosetowy mecz z Zaksą w Rzeszowie, w którym wchodząc z ławki, poprowadził Pasiaków do zwycięstwa, kończąc każdą piłkę oraz dokładając świetną zagrywkę i zasłużenie zdobywając tytuł MVP meczu, to jeden, chociaż chyba najbardziej zapamiętany przeze mnie przykład w tym sezonie. Po tym spotkaniu w podstawowym składzie Resovii częściej można było ujrzeć nazwisko Lotman niż Kovacević. Później bywało różnie. Znowu schowany w drugiej linii, mało atakował. Tym razem jednak coś się zmieniło. Pomimo słabszych meczów, naprawdę zaczął być doceniany, chociażby przez komentatorów. To on był facetem od czarnej roboty. Przyjmował większość piłek, razem z Igłą maksymalnie odciążali Alka w tym elemencie. Do tego dokładał zawsze kilka punktów atakiem, może nie efektownych, ale bardzo ważnych. Finał w porównaniu do poprzedniego, lekko mówiąc, mu nie wyszedł. W jednym ze spotkań nawet nie skończył żadnego ataku! Jak się okazało, był wtedy przeziębiony. Reszta meczów też mu nie wyszła, ale suma summarum miał swój wkład w wygranie mistrzostwa. Tyle o poprzednim sezonie.

Co jeszcze go charakteryzuje? Na pewno świetna gra w defensywie. Wyciąga mnóstwo piłek i to nie od tak, ale w bardzo ekwilibrystyczny i na długo zapadający w pamięć sposób. Pady, rzuty, wędrówki za bandy reklamowe, udane czy nawet mniej udane – z tego jest znany. Finał z Zaksą też to potwierdził. Scena, w której poleciał za bandy, staranował krzesełka i biedne dzieci, oj tego nie da się zapomnieć. Tylko dlaczego ten mężczyzna miał pretensje? Kurczę, nie jeden kibic, no dobra, kibicka (w tym ja oczywiście :D) chciałaby być na ich miejscu. A tu jeszcze wyrzuty? Nie no, ludzie są naprawdę dziwni ;P Wracając do jego umiejętności - może nie wbija gwoździ, ale obić ręce czy zaatakować pod górę też trzeba umieć, a on robi to bardzo dobrze, co już nieraz pokazał.

Mówiąc o atakach po bloku nie mogę nie wspomnieć o tym, że ma w pewnym stopniu pecha. Może właśnie nie pecha, może robi to specjalnie, kto tam go wie. Fakt faktem, większość konfliktów pod siatką odbywa się z jego głównym udziałem. I w finale w tamtym sezonie, i w ćwierćfinale w tym, wykonał akcje, które przyniosły wiele kontrowersji. Z Danielem Plińskim na pewno nie są wielkimi przyjaciółmi, podobnie z Pawłem Woickim, za Skrą też pewnie nie przepada :P Nigdy się nie dowiemy jak to naprawdę było - czy Kurek dotknął, czy nie, czy w ćwierćfinale piłka się otarła o ręce Atanasijević’a… Pewne jest jedno – afera była przednia, kary się posypały, ale przynajmniej mamy co pamiętać. Pod siatką nasz kochany przyjmujący też lubi się czasem troszeczkę dłużej popatrzeć na rywala, rzucić jakieś spojrzenie a nawet powiedzieć kilka słów. Kto by się spodziewał, że on taki agresywny…. :D  

Paul jako Amerykanin, ma za zadanie wprowadzać optymizm do drużyny. Polacy jak to Polacy, słyną z ciągłego narzekania, więc taki życiowy optymista jest nam w drużynie bardzo potrzebny. Niestety, polskie powietrze chyba jest w stanie zmienić największego optymistę in minus. Doszło do tego, że koledzy musieli w nim zatrzymywać tę radość z życia, której ewidentnie polska szara rzeczywistość go pozbawiła. Sezon był różny, wręcz ciężki. Bywały momenty, gdzie każdy stał struty, bezsilny na boisku, brakowało luzu i radości, nawet u niego. Na szczęście tytułu nie oddaliśmy a i Paul na pewno nie dał wydrzeć z siebie całego optymizmu ;D
Bardzo się cieszę, że Paul zostaje z nami na następne dwa lata. Zanim przyszedł do Resovii, kluby zmieniał jak rękawiczki. Teraz co najmniej 4 lata w Rzeszowie, no no - robi wrażenie. Cieszę się, że dobrze się tu czuje. A rywali ma coraz poważniejszych. Najpierw Marko Bojić, potem Nikola Kovacević, teraz prawdziwy hit transferowy, weteran Peter Veres. Zapewne oni będą ze sobą rywalizować o miejsce w pierwszej szóstce. Paul znowu jest przymierzany do ławki, jednak biorąc pod uwagę zgranie z poprzednich sezonów oraz bądź co bądź częste problemy zdrowotne Petera, mam nadzieję, że obaj zagrają sporo ważnych spotkań i żaden z nich nie straci sezonu. Będzie ciężko, ale wierzę, że Paul da radę.

Na koniec, tak na podsumowanie, pozwolę sobie na wykorzystanie tekstu mojej bliskiej koleżanki, Oli, która podobnie jak ja, na samym początku była sceptycznie nastawiona do Paula, jednak z czasem, stał się on jej ulubionym zawodnikiem:

Moim ulubionym zawodnikiem jest człowiek, którego większość, spisywała na straty, zwłaszcza na początku trwającego sezonu. Mówiono, że nic do zespołu nie wnosi, bo to przecież przeciętniak, który nawet nie gra w wyjściowej 6 USA. Ja od razu zauważyłam potencjał i hart ducha. (Ej no, dobrze wiem, że nie tak od razu :P) Jego początki w Resovii były bardzo trudne, nawet bardzo, jednak rywalizację wówczas z Marko Bojiciem wygrał, dzięki swojej niesamowitej grze, oraz walce do końca. W sezonie 2011/2012 był niezauważalny, mało kto go doceniał, a on wykonywał swoją robotę. Dopiero w spotkaniach finałowych, ludzie go zauważyli i zaczynali wychwalać. Potrafił pociągnąć zespół, to on zwłaszcza w pierwszym spotkaniu pokazał klasę, jego niesamowite obrony i ataki w dużej mierze przyczyniły się do wygrania jakże ważnego meczu o MP. Początki sezonu 2012/2013 znów były trudne, jak dla całego naszego zespołu, jednak w końcu coś się odblokowało, dało się zauważyć tą amerykańską radość, którą gdzieś w otchłani polskiego niezadowolenia i ciągłego narzekania zatracił.
A więc reasumując moim ulubionym zawodnikiem jest Paul Lotman, ponieważ uwielbiam jego osobowość i charakter. Ostatnimi czasu brakuje trochę uśmiechu na jego twarzy, ale mam nadzieję, że z czasem gdy gra Resovii się poprawi, przestanie falować, oraz kontuzjowani zawodnicy wrócą do gry, znów będziemy mogli obserwować pełnego radości Paula Lotmana oraz cały nasz zespół.”

Oj, mogliśmy :D I tylko szkoda, że dziennikarze Polsatu tak słabo mówią po angielsku, skoro nigdy nie uraczyli nas wywiadami z Paulem. Czytane wywiady nie są aż tak ciekawe, jak te telewizyjne, albo chociaż radiowe. Chętnie bym się dowiedziała, co ma do powiedzenia. Nawet po angielsku ;)

Pozdrawiam uradowana pierwszym zwycięstwem Polaków w LŚ :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz