Po dość nieudolnych transferach na pozycji rozgrywającego, po odejściu Rafaela Redwitza a potem Michała Baranowicza, klub
chciał w końcu postawić na porządnego zawodnika i co najważniejsze – nie
na jeden sezon. Poszukiwania trochę trwały, ale się znalazł. A kto? Oczywiście Lukas
:)
Przed jego przyjściem zdążyłam się zorientować, że to
naprawdę znana firma. Czech, bardzo szanowany w środowisku. Pamiętam, że trochę
o niego walczyli. Wcześniej pojawiały się pogłoski, że ma przyjść, ale nikt
tego nie potwierdzał. Już myślałam, że nie ma szans, a tu pojawiła się
informacja, że podpisał dwuletni kontrakt. Okazało się, że to Grozer
ostatecznie go przekonał, żeby przyjął ofertę Pasiaków. Cieszyłam się, bo Lukas
to bardzo dobry rozgrywający, a do tego grał z Dżordżem, więc kolejny plus dla
Resovii – nie potrzebowali aż tak długiego czasu na zgranie. Jednym słowem
świetny transfer.
Od początku świetnie współpracował z Piterem i w sumie tylko
tyle. Od razu pojawiły się głosy krytyki. Wkurzało mnie to, bo przecież każdy
potrzebuje czasu na aklimatyzację w zespole. Było ciężko, bardzo ciężko.
Komentarze nie ustawały, ale on na to nie odpowiadał. W połowie sezonu trener
go posadził na ławie, pewnie dlatego, żeby ochłonął, spojrzał na wszystko z
boku i odnalazł wspólny język z zespołem. Wrócił do pierwszej szóstki, mało
tego – poprowadził nas do pierwszego po latach Mistrzostwa Polski, detronizując
wielką Skrę Bełchatów. I co? I nic. Dalej były zarzuty, że nie umie rozgrywać,
że jedyne, co potrafi to postawić świeczkę do Grozera, do którego ciągle
posyłał piłki, nie rozkładał ataku na wszystkich zawodników. A przecież to nie
była prawda! Ostatnio obejrzałam pierwszy mecz finałowy, tam do Grozera
naprawdę nie poszło aż tyle piłek, każdy miał swój wkład. Dobra, może to tylko
jeden mecz, ale takich przykładów było naprawdę sporo. A to, że w ostatnim
meczu wszystko szło do Dżordża, no cóż… Miał swój dzień, więc czemu nie? Dzięki
temu pięknie się z nami pożegnał. W przeciągu całego sezonu kolorowo nie było, ale
wierzyłam, że po roku grania, Lukas w końcu pokaże swoje prawdziwe oblicze.
W tym sezonie Dżordża nie było, więc Resovia musiała bazować
na wszystkich zawodnikach. Już nie mieliśmy killera, który sam mógłby wygrać
mecz. Lukas rozkładał atak i robił to bardzo dobrze. Fakt, za mało
wykorzystywał środkowych. Tacy zawodnicy jak Piter, jeden z najlepszych
środkowych świata i Kosa (no w końcu są naszą reprezentacyjną, często
podstawową parą środkowych), muszą być wykorzystywani, bo to ogromny grzech
zaniechania. Przy świetnych skrzydłach, jakie mieliśmy, zwłaszcza w końcówce
sezonu, włączenie środka, mogło szybciej wygrać nam najważniejsze mecze. Były
momenty, gdzie środka było naprawdę dużo (że o meczu z Effectorem, pamiętnym na
trzech przyjmujących, nie wspomnę, gdzie środkowi razem zdobyli grubo ponad 30
pkt), ale bywały też takie, gdzie nie było go w ogóle. To jeden zarzut, okej.
Kolejny to, że czasami zajeżdżał zawodników. No Jochen kilka razy cierpiał. Też
się zgadzam. Trzeci zarzut, że bał się podjąć ryzyko w końcówkach. Pół na pół.
Kilka razy nie bał się wystawić w końcówkach na środek, co miało różny skutek –
w play-offach świetny, w Pucharze Polski hmm… nie do końca. Do tego co jakiś
czas błędy techniczne na wystawie, no ale to się każdemu zdarza, bywa. Cieszę
się, że po czasie przerwał milczenie i udzielił kilka bardzo fajnych, ostrych
wywiadów. Od tego momentu, jak widzę, że jest coś z nim, mogę być pewna, że nie
będzie pogawędki o niczym. Powiedział swoje i bardzo dobrze. A co najważniejsze
– po raz kolejny się obronił, prowadząc nas do drugiego z rzędu tytułu.
Ten sezon miał chyba mimo wszystko lepszy, praktycznie
wszystkie mecze zaczynał w szóstce, a to, że czasami schodził, no cóż, to jest
normalne. Kilka razy mi zaimponował, świetnie rozgrywał, ale jego gra nie
przekładała się na statuetki MVP, a szkoda, bo to mu mogło naprawdę wiele dać, na
przykład jeszcze bardziej podbudować. Uwaga uwaga – kilka razy nawet
komentatorzy go chwalili. Cud chyba… Moje ucho szybko wychwytywało takie
momenty, bo przecież to była naprawdę rzadkość. Trochę ironizuję, ale co mi
pozostało, kiedy wokół taka opinia o nim…
W następnym sezonie przyjdzie do nas Fabian Drzyzga. Młody,
zdolny, fajnie. Co ciekawe, z tego co słyszałam, niektórzy (nie będę wymieniać
z imienia i nazwiska) są zawiedzeni, że nie poszedł do Skry, bo tam byłby
najprawdopodobniej pierwszym rozgrywającym. W Resovii będzie musiał powalczyć z
Lukasem i wcale nie jest powiedziane, że Fabian będzie pierwszym. No brawo! Nie
chodzi mi o sympatie, ale chociażby biorąc pod uwagę to, że praktycznie
pierwsza szóstka została nietknięta, to jest oczywiste, że na starcie to Lukas
będzie pierwszym. Co więcej, liczę na to, że się obroni i w końcu wszystkim
udowodni swoją wartość. Tak, jestem za nim i zawsze będę. Bardzo go lubię i
równie mocno mu kibicuję w każdym meczu. Jeżeli Fabian będzie dobrze grał,
okej. Ale dla mnie numerem jeden jest Lukas i nic tego nie zmieni, nawet jeśli
czasami gra pozostawia trochę do życzenia.
Niedawno widziałam mecz Memoriału Wagnera 2011 Polska-Czechy.
Obejrzałam go, żeby zobaczyć, jak on tam grał i co o nim mówili komentatorzy. I
doznałam szoku. To, co on tam wyprawiał, było hmm… niesamowite. Krótkie
wrzucane z 4. metra, ciągła gra środkiem, szybkie wystawy na skrzydła, nawet
piłki sytuacyjne z 5. metra, co drugie rozegranie na pojedynczy blok, do tego
silna zagrywka i bardzo dużo asów (wspominali tam o sparingach, w których
serował odpowiednio bodajże 7 i 9 asów)… Oglądałam i niedowierzałam…
Komentatorzy też byli pod wrażeniem, ciągle wspominali, że tak, ON będzie grał
w polskim klubie, że kibice Resovii chyba jako jedyni powinni cieszyć się, że
tak gra. Co się z nim stało? Nie wiem. Teraz już nie będzie miał łatwego życia,
zresztą nigdy nie miał. Czas w końcu pokazać, dlaczego Resovia tak o niego
walczyła.
Zastanawia mnie tylko jedno. Skoro wszyscy tak go krytykują,
uważają za zwykłego wystawiacza, a nie prawdziwego rozgrywającego, dlaczego
Resovia przedłużyła z nim umowę i to aż o dwa lata? Szczerze mówiąc bałam się,
że po tym sezonie się z nim pożegnamy. Ale skoro z nami zostaje, to chyba jednak
nie jest taki zły…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz