sobota, 8 czerwca 2013

Olieg Achrem, kilka słów o naszym kapitanie

Olieg Achrem (wcześniej Aleh Akhrem) to Resoviak z krwi i kości. W końcu jest już z nami 4 lata i co najmniej będzie jeszcze przez dwa. Człowiek, od którego trener zaczyna układnie pierwszej szóstki. No i najważniejsze – od dwóch lat nasz kapitan. A z tej funkcji, jak już nie raz pokazał, wywiązuje się świetnie.

Początków Alka w Resovii nie pamiętam, więc się nie wypowiadam. Ja, od kiedy go pierwszy raz zobaczyłam, mogę być jedynie dumna z tego, że gra u nas. Sovia miała różne sezony, raz bywało gorzej, raz lepiej, a Alek nas na szczęście do tej pory nie opuścił :)

Ogromna siła ataku, mimo niezbyt imponującego wzrostu (195 cm), trochę słabsze przyjęcie i świetna zagrywka i z wyskoku, i ta typu flot. Tyle jeśli chodzi o siatkarskie rzemiosło. Mówiąc o nim, nie można zapominać o ogromnej roli, jaką odgrywa w tym zespole. A ta jest niebagatelna. W końcu jest kapitanem. Wielokrotnie pokazał, że może pociągnąć zespół w najgorszym momencie. Chociaż czasami tylko on walczył a Resovia przegrywała, to jednak w większości spotkań ciągnął drużynę w dobrym kierunku.  

Jako kapitanowi, przysługuje mu niewdzięczna rola tłumaczenia porażek, ale także jednocześnie tłumaczenia zwycięstw (o ile to można nazwać tłumaczeniem :)). W tym sezonie, zwłaszcza w rundzie zasadniczej, więcej było słabszych momentów, wręcz nawet kompromitujących porażek. Wielkie falowanie, niewiadoma przed każdym meczem, do tego różne historie podczas spotkań, zwieszone głowy, wzajemne pretensje. Jednym słowem różowo nie było. Ale Alek wytrzymał i teraz może się cieszyć z kolejnego Mistrzostwa Polski.

Z jego formą w tym sezonie również bywało różnie. Słaby początek, potem kontuzja, długi powrót do formy, ale za to jaka końcówka! Ten człowiek zawsze wie, kiedy odpalić! Tak było rok temu, tak było również teraz. Od ćwierćfinałów, to był ten Alek, którego uwielbiamy – pewny siebie, nie do zatrzymania w ataku, uprzykrzający życie rywalom swoimi zagrywkami – i to nie tylko mocnymi, z których był znany, ale również o dziwo flotami, zwłaszcza w końcówkach. Niby nie chciał ryzykować, a jednak jak się często okazywało, taka zagrywka była groźniejsza od 100-kilometrowej bomby. Na szczęście Alek wiedział, kiedy zaskoczyć rywala, dzięki czemu, to właśnie przy jego zagrywce, kiedy się temu bliżej przyjrzymy, kończyło się większość z tych najważniejszych spotkań.

Wywiady z nim są po prostu niesamowite. Mnie rozwala jego język polski, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. To jest takie fajne, jak czasami się miesza, nie wie, co powiedzieć. Kiedyś długo musiałam czekać na jakąś rozmowę z nim, a tymczasem w końcówce sezonu, zawsze coś z nim było. Fajnie go opisał Igła przed finałem: „Im dłużej mieszka w naszym kraju, tym gorzej mówi po polsku! A już tragicznie wychodzi mu, gdy stara się skupić i zdenerwowany chce mówić poprawnie. Wtedy staje się mistrzem słowotwórstwa”. Ja wcześniej nawet tego nie zauważałam, że on coraz gorzej mówi po polsku, ale potem się przekonałam, że to prawda :D Matko Boska strach pomyśleć co to będzie za dwa lata…. :))

Pamiętam, kiedy w tamtym sezonie pojawiały się plotki o odejściu Alka do Rosji. Bardzo się bałam, że nas opuści, a tego na pewno bym nie przeżyła. Po ostatnim meczu finałowym, podczas fety na rynku i przemowy Alka, wszyscy odetchnęli z ulgą. „Powiem tak, że ja zostaję na następny rok” - to były te słowa. Wtedy był jeszcze większy powód do świętowania. W tym roku też się bałam, że go nam zabiorą, a tymczasem Alek zostaje z nami i to od razu na kolejne dwa lata. A pomyśleć, że tak blisko było, a w ogóle byśmy go już nie oglądali w Pasiaku. Czyli co, co najmniej 6 lat w Resovii? No to się nazywa przywiązanie :) I kolejne słowa, które na zawsze zapadną mi w pamięć, a które pięknie oddają to, jak Alek traktuje Sovię i kibiców: „Obiecuję kibicom, że nigdy nie zagram w żadnym polskim klubie! Tylko w Resovii albo wyjadę”. Niewielu stać na takie słowa, za co wielkie podziękowania należą się temu panu. Najlepiej by było jakby ominął drugą część wypowiedzi, ale wybaczamy :) Przynajmniej w Polsce nigdzie indziej nie zagra, więc niech się nawet pozostałe kluby nie silą, bo ALKA NAM NIE ZABIORĄ!!!

Jeszcze jedna kwestia – o jego grze w reprezentacji. Bardzo chciałam, żeby w niej zagrał. Na początku myślałam, że po prostu jest już za stary na debiut, że nie dostanie powołania. A się okazało, że zawinił PZPS i chyba świadomie. Słysząc, że Andrea Anastasi widział go w swoim zespole, a mając w głowie to, że nie zostały dopełnione papierkowe formalności, żal był ogromny. Co tam my, kibice.. ale co ON musiał czuć. W końcu to było jego marzenie, był w stanie zapłacić połowę kwoty do białoruskiej federacji. Jemu naprawdę na tym zależało. Tak, wiem, siatkówka to nie piłka nożna, nie potrzebujemy „farbowanych lisów”, bo mamy swoich zawodników. Ale no właśnie… niby jest ta mocna czwórka (Kurek, Kubiak, Winiarski, Ruciak), ale co dalej? Młodzi niby są, ale bez fajerwerków. Tak, Alek ma 30 lat, ale biorąc pod uwagę to, że zapewne kilku podstawowych zawodników dostanie trochę wolnego podczas Ligi Światowej, moment na debiut byłby idealny. Bo niby kiedy – przed sezonem olimpijskim? Broń Boże, nie uważam, że powinien grać na stałe, wygryzając „prawdziwych Polaków”, nie. Ja wiem, że dla niego sama obecność w tym zespole, byłaby czymś niesamowitym. Zawodnikiem jest świetnym, mógł wiele dać reprezentacji, ale temat jest zamknięty. Nie chcę teraz, żeby kadra przegrała wszystko, bo nie ma w niej Achrema. Nie chce też porażek, żeby tylko utrzeć nosa PZPS-owi. Nie! To jest polska reprezentacja, nasze dobro narodowe. Ale mam nadzieję, że kiedyś, za jakiś czas, choć to mało prawdopodobne, związek zrozumie, nie to, że popełnił wielki błąd, ale że zachował się po prostu chamsko, zabierając człowiekowi szansę na spełnienie marzenia.

Dobra, nie smutamy, bo w końcu Alek jest nasz i będzie nasz jeszcze przez co najmniej dwa lata. Taki zawodnik to po prostu skarb. Charakterny, waleczny, o niesamowitych umiejętnościach, do tego bardzo kreatywny. Z tego, co widzę w czasie meczów i podczas wywiadów, bo przecież nie znam go osobiście, mogę powiedzieć, że jest bardzo radosny, bije od niego pozytywną energią. Jest po prostu jedyny i niepowtarzalny. A i najważniejsze – może się pochwalić najpiękniejszym uśmiechem w PlusLidze (co tam w PlusLidze, na świecie!!! :D), dzięki któremu jest w stanie poprawić każdemu humor  <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz