Paul Lotman... Co ja mogę o tym panu powiedzieć? Niestety po raz kolejny
muszę zacząć od tego, że miałam mieszane uczucia co do jego przyjścia.
Oczywiście wcześniej się jego osobą nie interesowałam, bo niby z jakiego
powodu. Kiedy okazało się, że do nas przychodzi, wielkimi krokami zbliżały się
mecze reprezentacji Polski z USA w Lidze Światowej. Była to więc pierwsza
szansa, żeby go poznać… Wtedy wszedł kilka razy na boisko, głównie do drugiej
linii. Pierwsze wrażenie? Szczerze mówiąc nie za fajne. Zresztą początki w
Sovii wcale nie były lepsze.
Wiadomo, Paul to zawodnik bardziej nastawiony na przyjęcie i
defensywę. Zawsze mniej widoczny w ataku i to od razu rzucało się w oczy.
Dostawał mało piłek, często nawet ich nie kończył. Momentami byłam naprawdę
zawiedzona jego postawą. Żałowałam, że do nas przyszedł, bo to zwykły
przeciętniak. Amerykanin, ale nic nie różniący się od polskich średniaków. Tak
wtedy o nim mówiłam.
Dlaczego to się zmieniło? Nie wiem. W którym momencie mnie
zachwycił? Nie pamiętam. Przyznaję się bez bicia - nie pamiętam kiedy odpalił,
ale wiem, że w finale pokazał klasę. Dwa pierwsze mecze – byłam totalnie w
szoku. Kończył seriami piłki, momentami to on, a nie Alek, odciążał w głównej
mierze Grozera, chociaż wtedy cały zespół to był prawdziwy „team spirit”. Każdy
dołożył swoją cegłę, Paul również. Naprawdę byłam w szoku, oczywiście
pozytywnym :)
To był dopiero pierwszy sezon, czyli czas na aklimatyzację.
Liczyłam, że pokaże więcej w drugim roku swojego pobytu w Rzeszowie. Ale
konkurenta miał nie lada. Nie ujmując nic Marko Bojić’owi, z którym rywalizował
w składzie w ubiegłym roku. On również jest dobrym siatkarzem, jednak młodym i
mało doświadczonym. Tym razem Paul musiał rywalizować z o wiele lepszym zawodnikiem.
Nikola Kovacević to przecież bardzo znana i szanowana postać w świecie
siatkówki. Najlepszy przyjmujący Mistrzostw Europy 2011, podstawowy
reprezentant co by tu nie mówić o okolicznościach zdobycia tytułu, to jednak
Mistrzów Europy. Okazało się, że i jego można wygryźć :) Do dzisiaj nie wiem,
czy to Nikola był taki słaby, czy Paul tak dobry, mniejsza o to. Chociaż Paul
zaczynał mecze w kwadracie, mniej więcej w połowie sezonu wskoczył do pierwszej
szóstki i praktycznie miejsca w niej nie oddał. Pamiętny pięciosetowy mecz z
Zaksą w Rzeszowie, w którym wchodząc z ławki, poprowadził Pasiaków do
zwycięstwa, kończąc każdą piłkę oraz dokładając świetną zagrywkę i zasłużenie
zdobywając tytuł MVP meczu, to jeden, chociaż chyba najbardziej zapamiętany
przeze mnie przykład w tym sezonie. Po tym spotkaniu w podstawowym składzie
Resovii częściej można było ujrzeć nazwisko Lotman niż Kovacević. Później
bywało różnie. Znowu schowany w drugiej linii, mało atakował. Tym razem jednak
coś się zmieniło. Pomimo słabszych meczów, naprawdę zaczął być doceniany,
chociażby przez komentatorów. To on był facetem od czarnej roboty. Przyjmował
większość piłek, razem z Igłą maksymalnie odciążali Alka w tym elemencie. Do
tego dokładał zawsze kilka punktów atakiem, może nie efektownych, ale bardzo ważnych.
Finał w porównaniu do poprzedniego, lekko mówiąc, mu nie wyszedł. W jednym ze
spotkań nawet nie skończył żadnego ataku! Jak się okazało, był wtedy
przeziębiony. Reszta meczów też mu nie wyszła, ale suma summarum miał swój
wkład w wygranie mistrzostwa. Tyle o poprzednim sezonie.
Co jeszcze go charakteryzuje? Na pewno świetna gra w
defensywie. Wyciąga mnóstwo piłek i to nie od tak, ale w bardzo
ekwilibrystyczny i na długo zapadający w pamięć sposób. Pady, rzuty, wędrówki
za bandy reklamowe, udane czy nawet mniej udane – z tego jest znany. Finał z
Zaksą też to potwierdził. Scena, w której poleciał za bandy, staranował
krzesełka i biedne dzieci, oj tego nie da się zapomnieć. Tylko dlaczego ten
mężczyzna miał pretensje? Kurczę, nie jeden kibic, no dobra, kibicka (w tym ja
oczywiście :D) chciałaby być na ich miejscu. A tu jeszcze wyrzuty? Nie no,
ludzie są naprawdę dziwni ;P Wracając do jego umiejętności - może nie wbija
gwoździ, ale obić ręce czy zaatakować pod górę też trzeba umieć, a on robi to
bardzo dobrze, co już nieraz pokazał.
Mówiąc o atakach po bloku nie mogę nie wspomnieć o tym, że
ma w pewnym stopniu pecha. Może właśnie nie pecha, może robi to specjalnie, kto
tam go wie. Fakt faktem, większość konfliktów pod siatką odbywa się z jego
głównym udziałem. I w finale w tamtym sezonie, i w ćwierćfinale w tym, wykonał
akcje, które przyniosły wiele kontrowersji. Z Danielem Plińskim na pewno nie są
wielkimi przyjaciółmi, podobnie z Pawłem Woickim, za Skrą też pewnie nie
przepada :P Nigdy się nie dowiemy jak to naprawdę było - czy Kurek dotknął, czy
nie, czy w ćwierćfinale piłka się otarła o ręce Atanasijević’a… Pewne jest
jedno – afera była przednia, kary się posypały, ale przynajmniej mamy co
pamiętać. Pod siatką nasz kochany przyjmujący też lubi się czasem troszeczkę
dłużej popatrzeć na rywala, rzucić jakieś spojrzenie a nawet powiedzieć kilka
słów. Kto by się spodziewał, że on taki agresywny…. :D
Paul jako Amerykanin, ma za zadanie wprowadzać optymizm do
drużyny. Polacy jak to Polacy, słyną z ciągłego narzekania, więc taki życiowy
optymista jest nam w drużynie bardzo potrzebny. Niestety, polskie powietrze
chyba jest w stanie zmienić największego optymistę in minus. Doszło do tego, że
koledzy musieli w nim zatrzymywać tę radość z życia, której ewidentnie polska
szara rzeczywistość go pozbawiła. Sezon był różny, wręcz ciężki. Bywały
momenty, gdzie każdy stał struty, bezsilny na boisku, brakowało luzu i radości,
nawet u niego. Na szczęście tytułu nie oddaliśmy a i Paul na pewno nie dał
wydrzeć z siebie całego optymizmu ;D
Bardzo się cieszę, że Paul zostaje z nami na następne dwa
lata. Zanim przyszedł do Resovii, kluby zmieniał jak rękawiczki. Teraz co
najmniej 4 lata w Rzeszowie, no no - robi wrażenie. Cieszę się, że dobrze się
tu czuje. A rywali ma coraz poważniejszych. Najpierw Marko Bojić, potem Nikola
Kovacević, teraz prawdziwy hit transferowy, weteran Peter Veres. Zapewne oni
będą ze sobą rywalizować o miejsce w pierwszej szóstce. Paul znowu jest
przymierzany do ławki, jednak biorąc pod uwagę zgranie z poprzednich sezonów
oraz bądź co bądź częste problemy zdrowotne Petera, mam nadzieję, że obaj
zagrają sporo ważnych spotkań i żaden z nich nie straci sezonu. Będzie ciężko,
ale wierzę, że Paul da radę.
Na koniec, tak na podsumowanie, pozwolę sobie na wykorzystanie
tekstu mojej bliskiej koleżanki, Oli, która podobnie jak ja, na samym początku była
sceptycznie nastawiona do Paula, jednak z czasem, stał się on jej ulubionym
zawodnikiem:
„Moim
ulubionym zawodnikiem jest człowiek, którego większość, spisywała na straty,
zwłaszcza na początku trwającego sezonu. Mówiono, że nic do zespołu nie wnosi,
bo to przecież przeciętniak, który nawet nie gra w wyjściowej 6 USA. Ja od razu
zauważyłam potencjał i hart ducha. (Ej no, dobrze wiem, że nie tak od razu :P) Jego początki w Resovii były bardzo trudne, nawet bardzo, jednak
rywalizację wówczas z Marko Bojiciem wygrał, dzięki swojej niesamowitej grze,
oraz walce do końca. W sezonie 2011/2012 był niezauważalny, mało kto go
doceniał, a on wykonywał swoją robotę. Dopiero w spotkaniach finałowych, ludzie
go zauważyli i zaczynali wychwalać. Potrafił pociągnąć zespół, to on zwłaszcza
w pierwszym spotkaniu pokazał klasę, jego niesamowite obrony i ataki w dużej mierze
przyczyniły się do wygrania jakże ważnego meczu o MP. Początki sezonu 2012/2013
znów były trudne, jak dla całego naszego zespołu, jednak w końcu coś się
odblokowało, dało się zauważyć tą amerykańską radość, którą gdzieś w otchłani
polskiego niezadowolenia i ciągłego narzekania zatracił.
A więc reasumując moim ulubionym
zawodnikiem jest Paul Lotman, ponieważ uwielbiam jego osobowość i charakter.
Ostatnimi czasu brakuje trochę uśmiechu na jego twarzy, ale mam nadzieję, że z
czasem gdy gra Resovii się poprawi, przestanie falować, oraz kontuzjowani
zawodnicy wrócą do gry, znów będziemy mogli obserwować pełnego radości Paula
Lotmana oraz cały nasz zespół.”
Oj, mogliśmy :D I tylko
szkoda, że dziennikarze Polsatu tak słabo mówią po angielsku, skoro nigdy nie
uraczyli nas wywiadami z Paulem. Czytane wywiady nie są aż tak ciekawe, jak te
telewizyjne, albo chociaż radiowe. Chętnie bym się dowiedziała, co ma do
powiedzenia. Nawet po angielsku ;)
Pozdrawiam uradowana
pierwszym zwycięstwem Polaków w LŚ :)