Asseco Resovia Rzeszów wygrała u siebie z AZS-em Częstochowa 3:0. Wynik taki, jak powinien być, ale biorąc pod uwagę
wcześniejsze spotkania obu ekip, zwłaszcza na Podpromiu, mogło być ciekawie ;)
No właśnie.. Jak pamiętamy, ostatnie dwa mecze w Rzeszowie
Resovia przegrywała z Częstochową. Zwłaszcza ubiegłoroczna porażka była
kompromitująca, gdyż AZS nie mający do tej pory żadnego punktu, wyrwał Mistrzom
Polski zwycięstwo. To była prawdziwa sensacja. W tym sezonie Częstochowa
teoretycznie wzmocniła skład, jednak problemy zdrowotne zawodników i różne
inne, o których nie będę pisać, bo nas w ogóle nie dotyczą, spowodowały, że AZS
plasuje się w dolnej części tabeli i ewentualna wczorajsza porażka z nimi,
byłaby ponownie wielką sensacją. Do takowej jak wiemy na szczęście nie doszło.
Zanim jednak o meczu, to przed samym spotkaniem, dotarła do
nas wiadomość o kontuzji kolejnego zawodnika Resovii. Tym razem ze składu
wypadł nasz atakujący, Dawid Konarski, który na piątkowym treningu doznał urazu
barku. Przewidywana przerwa w grze tego zawodnika to 10 dni. Niestety, jest to już
druga kontuzja w ciągu tygodnia. Najpierw Igła, teraz Konar. W przypadku tego
pierwszego dalej nie wiadomo ile będzie wynosiła przerwa. Tak czy siak mamy
problem, a w perspektywie zdecydowanie najważniejszy mecz sezonu.
Teraz o wczorajszym spotkaniu. Zaczęliśmy z Fabianem,
Jochenem, Piterem, Perłą, Alkiem, Peterem oraz Nikołajem i Mateuszem na libero.
Pierwszy set był bardzo wyrównany. Przyznam się, że słuchałam relacji, ale
tylko do połowy tej partii. Potem, gdy sprawdziłam wynik, doznałam niemałego
szoku, bo ten wynosił 19:22. Pierwsza myśl? Wróciły przykre wspomnienia. Od tego
momentu musiałam wiedzieć co się dzieje na boisku i ponownie włączyłam relację.
Na całe szczęście w końcówce dzięki dobrym zagrywkom Jochena i Alka udało się
wygrać 27:25. Później już nie słuchałam radia, tylko co jakiś czas spoglądałam
na wynik, a ten w drugiej partii był dla nas bardzo korzystny. Resovia uzyskała
przewagę, której nie oddała do końca, czego efektem było zwycięstwo do 16. Trzeci
set rozpoczął się po myśli przyjezdnych, którzy dzielnie walczyli o zwycięstwo.
Wynik wahał się raz na jedną, raz na drugą stronę. Resovia uzyskiwała przewagę,
a potem ją traciła. Ostatecznie jednak wygrała do 23 i tym samym zainkasowała 3
bardzo ważne punkty.
O grze poszczególnych zawodników ciężko mi coś napisać, ale
wartym podkreślenia jest fakt, że wszyscy zawodnicy, oczywiście oprócz rozgrywającego,
zdobyli w tym meczu ponad 10 punktów. W trzysetowym meczu to naprawdę rzadkość.
Świadczy to o tym, że Fabian bardzo równomiernie rozkładał ciężar gry na
wszystkich zawodników, grał wszystkimi strefami i nie wykreował zdecydowanego
lidera na boisku, co akurat w takim spotkaniu, nie stanowiło żadnego problemu,
gdyż każdy siatkarz stanął na wysokości zadania. Stąd czułam, że statuetka
powędruje właśnie do Fabiana i tak się też stało. Pochwalić trzeba Paula, który
jak wiemy ostatnio nie grał najlepiej, a tu zagrał naprawdę dobrze. Szybko wszedł
za słabiej spisującego się Petera i pokazał, że warto na niego stawiać. To ważne
zarówno dla niego, jak i całego zespołu, gdyż teraz, gdy na libero z przymusu
gra Niko, to jedynym rezerwowym na przyjęciu pozostał właśnie Paul. W kontekście
wtorkowego spotkania dał sygnał trenerowi, że gorsze chwile za nim i w każdej chwili
może wejść na boisko i dać dobrą zmianę.
Mecz z Częstochową za nami. Przed nami wielka batalia z
Jastrzębskim Węglem. Będzie bardzo ciężko, to pewne. Teraz, gdy z gry wypadł
kolejny zawodnik, trener ma mniejsze pole manewru na kluczowych pozycjach, jak
atak i przyjęcie. Wielka odpowiedzialność będzie spoczywała na Jochenie, który
ostatnio w lidze spisuje się świetnie, ale w pierwszym meczu z JW zawiódł. Nie mam
pojęcia jak będzie wyglądał ten mecz. Bardzo się go boję, w końcu Resovia w
takiej sytuacji w tym sezonie jeszcze nie była. Presja ogromna, margines błędu
minimalny. Własna hala jest ogromnym atutem Pasiaków, ale jak już wspomniałam
ciśnienie będzie kosmiczne, a jak to wpłynie na naszych zawodników? Okaże się
już we wtorek. Albo będziemy bardzo szczęśliwi, albo bardzo zawiedzeni. Bo kto
wie, kiedy drugi raz przydarzy nam się taka szansa…
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz