niedziela, 16 lutego 2014

Olsztyn zdobyty!!!

Asseco Resovia Rzeszów wygrała w Olsztynie po bardzo zaciętym i emocjonującym boju 3:2. Mecz mógł skończyć się naprawdę o wiele gorzej, więc te dwa punkty naprawdę należy doceniać :)

Już zapewne wiecie, że było to dla mnie szczególne spotkanie. Po pierwsze, kibicuję obu drużynom w tym roku, po drugie mogłam osobiście być na tym spotkaniu. Ale spokojnie, wczoraj moje serce było zdecydowanie biało-czerwone, choć nie ukrywam, że po cichutku liczyłam na podział punktów. We wczorajszym spotkaniu tie-break był zapewne o wiele mniejszą niespodzianką niż rok temu. Ale wiemy, że Indykpol w tym roku prezentuje się naprawdę znakomicie.

Pierwsze, co mnie zdziwiło, to obecność Dawida Konarskiego w dwunastce. Jeszcze większego szoku doznałam, gdy okazało się, że Dawid zagra w tym meczu od początku. Nie ukrywam, byłam troszkę zasmucona i zawiedziona, bo liczyłam na to, że wyjdzie Jochen. Ostatnio grał kapitalnie i marzyłam o tym, żeby na żywo obejrzeć jego genialne akcje. Oprócz tego w pierwszym składzie wyszli: Lukas, Paul, Alek, Kosa, Piter i klasyczna już para libero – Niko i Mateusz. Nie ukrywam, że z przebiegu meczu pamiętam niewiele. Zaskoczyć Was niczym nie zaskoczę, bo przecież mecz był transmitowany w telewizji, więc to, co mieliście zobaczyć, to zobaczyliście. Mimo wszystko postaram się jakoś skrótowo przedstawić ten mecz. Pierwszy set praktycznie cały czas pod dyktando gospodarzy, którzy prowadzili od początku do końca. Resovia starała się odrabiać starty, trener dokonał wielu zmian, ale ta sztuka się nie udała. Druga partia ponownie zaczęła się prowadzeniem miejscowych. Tym razem jednak mistrzowie Polski nie dali uciec AZS-owi na więskzy dystans, a co więcej, pod koniec partii sami objęli prowadzenie – 22:19. Było już 24:21, ale za sprawą asa Indykpolu i błędu Paula zrobiło się po 24. Hala oszalała. Prowadzenie 2:0 za chwilę mogło być realne. Jednak AZS popełnił dwa błędy i ta partia zakończyła się zwycięstwem Resovii. Trzeci set był bardzo podobny do pierwszego i zakończył się zwycięstwem gospodarzy do 22. Resovia musiała wziąć się w garść, bo grało im się niezmiernie ciężko. Pierwszy raz w meczu, na pierwszej przerwie technicznej to Sovia prowadziła – 8:7. Potem rzeszowianie utrzymywali 2-punktową przewagę, ale pod koniec seta zrobiło się nerwowo – 18:16 dla gospodarzy. Osobiście bardzo wierzyłam w piątego seta i całe szczęście za sprawą świetnej końcówki w wykonaniu przyjezdnych udało się do niego doprowadzić. Tie-break był teatrem jednego aktora. Resovia od początku objęła prowadzenie, którego nie oddała do końca. Świetna zagrywka i szczelny blok zapewniły nam zwycięstwo do 8 i ostatecznie 2 punkty.

MVP meczu, bardzo zasłużenie został Alek. Nasz kapitan zagrał zdecydowanie najlepiej i poprowadził nas do zwycięstwa. Zdobył 19 punktów, grał świetnie zagrywką, dołożył 2 bloki i był ostoją Pasów. To dzięki niemu Resovia doprowadziła do tie-breaka, gdyż grał kapitalnie w końcówce czwartego seta. Swoje dołożył Konar – 14 oczek i biorąc pod uwagę fakt, że wrócił po krótkiej, ale jednak przerwie, na pewno zagrał przyzwoicie. Jak już wspominałam, bardzo liczyłam na Jochena, który zagrał krótko w tym meczu i zdobył 5 punktów. Nasz atakujący jakoś nie ma szczęścia w Olsztynie. Rok temu grał od początku, ale często był zmieniany przez Bartmana, a teraz wszedł w czwartym secie (również w pierwszym, ale na krótko).  W pamięci pozostanie mi szczególnie as z tie-breaka, którego nomen omen nie widziałam, zasłonięta przez pewnego mężczyznę :P Paul zdobył 13 punktów i pomimo słabego początku w jego wykonaniu, po powrocie na boisko zagrał solidnie. Przykro się na niego momentami patrzyło, gdyż widać było wielką złość po tym jak nie kończył ataków. Potem ewidentnie chciał sobie coś udowodnić, bo nie wstrzymywał ręki w ataku i grał zdecydowanie bardziej skutecznie. Gwoździ nawbijał Piter, zdobywca 11 punktów. Widać, że ma dużo energii i zadaniem rozgrywających jest to umiejętnie wykorzystywać.

Emocji w meczu nie zabrakło. Fajna była rywalizacja kapitanów obu zespołów. Było małe spięcie pod siatką, był również pojedynczy blok Maćka w trzecim secie na Alku. W czwartej partii Alek przebił trzecią piłkę tuż nad siatką, z której z przyjemnością skorzystał nasz były rozgrywający, który wbił przysłowiowego gwoździa w 2. metr. Potem zagrywał na naszego kapitana. Działo sie jeszcze wiele miedzy tymi panami w trakcie całego meczu, ogólnie było ciekawie :) Górą z tej małej wojenki i z całego meczu był jednak na nasze szczęście Alek :)

Czy Resovia powinna się cieszyć z dwóch punktów? Na pewno. Zresztą, widać było to po zakończeniu meczu, gdzie skakali w kółeczku, czego zazwyczaj nie robią. Zwycięstwo przyszło z wielkim trudem. Gospodarze grali bardzo, ale to bardzo dobrze. Resovia popełniała wiele błędów, przez pierwszą fazę meczu miała bardzo słabą skuteczność w ataku, ale potem grali o wiele lepiej, zwłaszcza w czwartym i piątym secie. W końcu funkcjonował blok, którym zdobyliśmy 14 punktów. Zagrywką również grali skutecznie. Odrzucali rywali od siatki, do tego dołożyli 4 asy i nie popełniali dużo błędów w tym elemencie.

Za mną najważniejsze wydarzenie być może nawet całego roku. Właśnie oglądam powtórkę tego spotkania. Oczywiście nie całą, bo mecz trwał bardzo długo. Stąd musze podziękować człowiekowi, który stworzył iplę. Na pewno jeszcze nie raz obejrzę ten mecz :) A ten z perspektywy parkietu wyglądał całkiem inaczej. Było to drugie transmitowane spotkanie, na którym byłam i o dziwo za pierwszym razem takiego odczucia nie miałam. Ale wracając do samego meczu – było to dla mnie wielkie święto. W ogóle nie czułam, że to PlusLiga, że gramy o punkty, że mamy za sobą porażkę w LM i za wszelką cenę chłopacy chcą się odkuć. Cieszyłam się widokiem Resoviaków, tym, że w końcu doczekałam się tego spotkania. Kibicowałam Resovii czego nie ukrywałam – praktycznie sama w swoim rzędzie klaskałam po udanych atakach Resovii ;p Fajnie, że i Olsztyn zdobył punkt, bo na pewno zasłużyli. Resovia grała słabo, ale wygrała. Na tym polega wielkość drużyny.

Nie lekceważcie serca Mistrzów!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz