W hitowym meczu PlusLigi, słusznie określanym polskim Gran
Derbi, Asseco Resovia Rzeszów pewnie pokonała u siebie Skrę Bełchatów, która
wygrała 33 sety z rzędu, 3:0. Był to naprawdę solidny mecz z naszej strony. Tytuł
nieprzypadkowy. Resovia naprawdę stała się specjalistami od przerywania
serii!!!
Tak jak podejrzewałam, wyszliśmy z trzema nowymi zawodnikami
– Lukasem, Jochenem i Paulem. Osobiście myślałam, że wyjdzie Niko, ale Paul
zagrał bardzo dobrze i cieszy mnie to, że trener go nie skreślił. Trzy zmiany w
pierwszej szóstce – można było obawiać się nie tak pewnej gry. Początek meczu
obfity w błędy z jednej i drugiej strony. Na 8 pierwszych akcji, drużyny
popełniły bodajże 6 błędów na zagrywce. Z tą tylko różnicą, że w dalszym
fragmencie tego seta, Resovia przestała się mylić. Skra popełniała bardzo dużo
błędów nie tylko na zagrywce, ale również np. nieczyste odbicia. Pierwsza partia
nie stała na wysokim poziomie właśnie przez te błędy. Resovia miała stosunkowo
mało piłek do własnej dyspozycji, przez co trudno było mi wskazać szczególnie
wybijającą się postać po naszej stronie. 25:20 – takim wynikiem zakończyła się
ta partia. Drugi set rozpoczął się bardzo pewnie z naszej strony – 6:1. Mogło być
już 7:1, ale nasi się zagapili i w efekcie Tuia bodajże zdobył punkt nogą. Jednak
to nie wybiło naszych z uderzenia. Świetna zagrywka, pewnie kończone ataki =
25:15. No i ten trzeci set… Specyficzny, przez 10-minutową przerwę, która może zdekoncentrować
zespół, który prowadzi 2:0. Na szczęście nasi się nie dali. Pewnie zaczęli tę
partię, potem niestety dawali się dogonić, ale równie szybko ponownie
odjeżdżali na 3-4 punkty. W końcówce swój show miał Jochen, który chyba tymi
dwoma asami potwierdził słuszność wybrania go MVP meczu. Jednak przy piłce
meczowej cos się zacięło. Dwa bloki Skry, skuteczna kontra i zrobiło się 24:23.
Wtedy znowu nie skończyliśmy swojej akcji, ale na całe szczęście Skra również i
mogliśmy cieszyć się z tego zwycięstwa.
Jak już wspomniałam, MVP meczu został Jochen. W ostatnim
poście wspomniałam, że może być mu bardzo ciężko wykurzyć z pierwszej szóstki
Dawida. Tymczasem, dostał szansę i pokazał się z bardzo, ale to bardzo dobrej
strony. W sumie zdobył 16 punktów. Początek miał słaby, nie kończył ataków, grał lekko, ale gdy już nabrał
pewności, to nie było na niego mocnych. Przypomniały się stare dobre czasy :)
Ja jednak miałam aż trzech kandydatów. Wśród nich był Alek, który również
dzisiaj nie zawiódł i dołożył 13 oczek. Od początku grał skutecznie i niezwykle pewnie. Potwierdza,
że jest w znakomitej formie. On jednak później przestał być aż tak widoczny (co
nie znaczy, że grał słabo – nie mylmy pojęć :)), a swoje pięć minut miał nasz atakujący.
No i kandydat numer trzy – Igła. Matko Boska, co on wyrabia od środy w
obronie!!! No dzisiaj to już przesadził. Każde jego podbicie (jak zwykle
efektowne) było z podziwem komentowane przez komentatorów. Do tego z uznaniem
wypowiadali się o jego dokładnych wystawach ze środka pola. Przyjęcie miał
również niezwykle pewne. Słowem – jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy mecz
w tym sezonie (dwumecz na pewno :D). Oj idzie w górę z formą nasz libero! Aż
strach pomyśleć co to będzie potem. Atakujący – drżyjcie!!! Teraz słowo o rozgrywającym.
Dzisiaj grał Lukas. Nie szalał z wystawami, ale grał bardzo dokładnie i na
pewno może zaliczyć ten mecz do udanych. Środkowi również zrobili swoje. Atakowali,
blokowali i dokładali świetne floty, dzięki którym powiększaliśmy swoją
przewagę. Na koniec zostawiłam sobie Paula, o którym już wspomniałam. Jak zwykle
nie zagrał porywająco w ataku, ale nie taka jego rola. Bardzo dobrze
przyjmował, kończył pewnie ataki (oprócz jednego wyraźnego autu i bloku, wynikającego
raczej z mniej dokładnej wystawy). No i nie mogłabym nie wspomnieć o jego
szarżach w obronie. Paul poza bandami w meczu to nie Paul :) Choć nie udało się
przebić akurat tej piłki, to udało się przebić inne, i jego gra w obronie
również zasługuje na wielką pochwałę.
Co warte podkreślenia, to fakt, że graliśmy z trzema innymi
niż ostatnio zawodnikami. To mogło trochę zaburzyć grę, ale tak się nie stało. Zobaczcie,
wygraliśmy 3:0 ze Skrą, która miała imponującą serię zwycięstw. Ok, zagrali
słabo, ale my mieliśmy obowiązek to wykorzystać. No i to zrobiliśmy. Co więcej,
zrobiliśmy to w innym składzie. Skra, oprócz rozgrywającego, wyszła w
teoretycznie najmocniejszym składzie. Wniosek może być tylko jeden – mamy mocny
i, co najważniejsze, bardzo szeroki skład. Resovii szczególnie w ubiegłym
sezonie nieźle się obrywało za zbyt duże zmiany, a tymczasem doszliśmy do
takiego momentu (o którym na pewno marzył nasz trener), że bez względu na to,
kto gra, poziom nie spada. Tyle w tym temacie :) Oczywiście, w meczu LM z Knack
Roeselare wyjdzie Dawid, Fabian i Peter, to wiadomo, ale zarówno Jochen, Lukas
i Paul potwierdzili gotowość do gry na najwyższym poziomie.
Dwa akapity wyżej napisałam, że przypomniały się STARE DOBRE
CZASY. Tak, dokładnie w TYM SKŁADZIE w kwietniu 2013 roku zdobyliśmy Mistrzostwo
Polski. Szczerze mówiąc jest mi wstyd, że tego wcześniej nie zauważyłam, bo
olśnił mnie dopiero Bartosz Górski w pomeczowym studiu, ale zwalmy to na
wielkie emocje :) Długo czekaliśmy na
to, aby Resovia zagrała w tym składzie, bo początek sezonu trener poświęcił na
wprowadzanie i ogrywanie nowych zawodników, co oczywiście jest normalne i
nikogo nie powinno dziwić. Mimo wszystko miło było znowu obejrzeć tych
chłopaków, którzy dzielnie i co najważniejsze, skutecznie walczą ze Skrą
Bełchatów, która z kolei bardzo mocno przemeblowała skład. W pierwszej szóstce
wyszli tylko trzej zawodnicy, którzy grali w tamtym sezonie. Historia zatoczyła
koło – kiedyś to Resovia zmieniała skład jak rękawiczki a Skra była symbolem
wielkiej stabilizacji. Teraz jest odwrotnie :)
Specjaliści od przerywania serii – od dzisiaj można tak
nazywać Resoviaków. Nie tylko przełamali serię zwycięstw bez straty seta Skry
Bełchatów, nie tylko jako pierwszy zespół wygrali z Knack Roeselare, ale
wcześniej również jako pierwsi na więcej niż kolejkę zadomowili się na fotelu
lidera i dwa lata temu zakończyli hegemonię bełchatowian w PlusLidze.
Wróciliśmy na pierwsze miejsce w tabeli, jesteśmy
niepokonani od 9 kolejek (o czym chyba wszyscy zapomnieli, za bardzo skupiając
się na wyczynie naszych dzisiejszych rywali). Przed nami ważny, wręcz najważniejszy
mecz w sezonie – o awans do szóstki najlepszych zespołów Europy. Pomimo ostatniego
zwycięstwa, należy podejść do tego spotkania z dużą pokorą i koncentracją. Jesteśmy
teraz w gazie i podstawową sprawą będzie opanowanie szaleńczo grających Belgów
i skupienie się na swojej grze, a powinno być dobrze.
Przypominam o ankiecie, reakcjach i komentarzach :)
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz