Za nami pierwszy mecz w Lidze Mistrzów. Resovia pewnie
pokonała na wyjeździe Paris Volley 3:0, mecz był bardzo ciekawy i co
najważniejsze pewnie wygrany przez naszą drużynę. Więcej poniżej :)
Po raz kolejny zaczęliśmy w tym samym składzie, czyli z
Konarem, Fabianem, Perłą, Pitem, Alkiem, Peterem i Igłą. Początek meczu był
bardzo nerwowy z naszej strony – trzy pierwsze zagrywki zepsute, co spowodowało
większą ostrożność przy wykonywaniu następnych. Silnej zagrywki zatem nie
mieliśmy – mieliśmy za to blok i atak i to one w pierwszym secie zadecydowały o
wygranej. Drugi bardzo wyrównany, nawet z lekka przewagą Paris Volley –
prowadzili już m.in. 17:13. Na szczęście po raz kolejny nasi zawodnicy
pokazali, że są silni w końcówkach i ta partia również została wygrana, tym
razem na przewagi – do 26.
Najlepszy, najpiękniejszy, najcudowniejszy i
najefektowniejszy był trzeci set. Skutkiem naszej gry i gry rywali był na pewno
poprzedni set – naszym chłopakom dodało to pewności siebie i trochę zmniejszyło
im ciśnienie, natomiast rywalom odebrało ochotę do gry. 8:2 na pierwszej
przerwie technicznej. Przyznam się bez bicia – myślałam, że stracą
koncentrację, odpuszczą i Paris Volley nas dogoni. No ej, to w końcu Resovia!
Miałam prawo tak sądzić! Na szczęście chłopcy pokazali pełen profesjonalizm,
nie odpuścili i efektem tego był wynik 23:9. Nie wiem jak u Was, ale mnie
przemknęło przez myśl pytanie – wypuścimy ich z 10 czy nie? Niestety wypuściliśmy
(ja jestem bardzo pazerna na wynik i im efektowniej tym lepiej), ale wynik
25:11 poszedł w świat i biorąc pod uwagę fakt, że to Liga Mistrzów, to na pewno
pokazaliśmy siłę. Siła była zwłaszcza w bloku. O ile w drugim secie mieliśmy
niedobór tego elementu w grze, o tyle w trzeciej partii nadrobiliśmy to z
nawiązką. Serie kilku bloków pod rząd, czap mogły zdeprymować każdego i wczoraj
ewidentnie wykonały swoje zadanie :D A kiedy wynik był pozytywny i gra szła, to
i od razu zagrywka była mocniejsza i skuteczniejsza – czyli jednak można :) Jak
miło było oglądać takie wyniki na tablicy. To był pierwszy tak pewnie wygrany
set przez Resoviaków! Radość chłopaków przesiąkała przez telewizor i naprawdę
było mi strasznie przykro, że ten mecz już się skończył.
Personalnie potwierdziło się to, że mamy wyrównany skład i
zawodników, którzy w każdej chwili są w stanie decydować o wyniku. Po naszej
stronie tym razem najlepiej zagrał Peter.
Słabszy dzień miał Alek, stąd szybko, a konkretnie w drugim secie mogliśmy
po raz pierwszy oglądać Nikołaja Penczewa. Przyznam się, że czułam, iż właśnie
wczoraj Niko zaliczy swój debiut – a jakoś tak :) A on po raz kolejny
potwierdził, że warto na niego stawiać, bo choć młody, jest naprawdę nieźle
ułożonym zawodnikiem. Świetnie przyjmuje, regularnie zagrywa, a i atak też ma
niezły. Jest ogromnym wsparciem dla Alka i mam nadzieję, że przez cały sezon
będą się świetnie uzupełniać. Po raz kolejny zaimponował mi nasz rozgrywający, Fabian.
Skomentuję to krótko – LUKAS, CIĘŻKO PRACUJ, BO MASZ GODNEGO RYWALA NA SWOJEJ
POZYCJI!!! Krótkie rzucane z 4. Metra do Pitera – szczególnie jedna zapadła mi
w pamięć, w której komentatorzy przypomnieli podobną akcję w wykonaniu Luciano
de Cecco, a która zachwyciła siatkarską Europę. Żeby nie było tak kolorowo,
kilka błędów w wystawach, zwłaszcza na lewe było, ale aby dojść do perfekcji,
trzeba wykonać setki takich akcji, dlatego bierzmy na to poprawkę i pamiętajmy,
że zmiana stylu i przyspieszenie gry to nie jest takie hop siup :)
Co jeszcze się rzuciło w oczy w Paryżu? KIBICE! Setki polskich
kibiców na czele z fantastycznym Klubem Kibica, który za swoimi zawodnikami
pojedzie chyba wszędzie. Żeby w swojej hali słyszeć gwizdy na siebie – rzecz
niespotykana, ale polscy, nie tylko rzeszowscy fani nie raz wypełniali w
większości zagraniczne hale. LUDZIE, JEŻELI MNIE TERAZ CZYTACIE, TO WIEDZCIE, ŻE
JA WAS PO PROSTU UWIELBIAM!!! Biało-czerwony Paryż, coś pięknego.. :)
Już jutro kolejny mecz w PlusLidze – tym razem szlagierowe
spotkanie z naszymi dobrymi znajomymi z Jastrzębia-Zdroju. Nie wiem dlaczego cały
czas byłam przekonana, że ten mecz jest w niedzielę, mecz po dniu przerwy, a
gdzie jeszcze podróż… No nie zdziwię się jeśli będą zmiany w wyjściowym
składzie. U nas zmian można dokonywać zawsze i wszędzie i co najlepsze – wcale nie
zostanie obniżony poziom gry. Dlatego nie odpuszczamy jutro i jedziemy dalej! 3
punkty do zgarnięcie, będzie ciężko, ale wierzymy w Sovię!
Kolejny wpis dodam albo już jutro, a jeśli nie, to na pewno
w niedzielę. Także bądźcie czujni! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz