sobota, 26 października 2013

Hit III kolejki PlusLigi nie dla nas

Smutne było dzisiejsze popołudnie. Resovia przegrała na wyjeździe z Jastrzębiem 1:3. Porażka mogła nam się zdarzyć, jednak sam przebieg meczu, dawał szanse na coś więcej. Tym razem się nie udało.

Początek meczu mieliśmy świetny. Do czasu… Od stanu 15:11 Jastrzębie przejęło inicjatywę. Jak sobie liczyłam od stanu 20:20, JW popełniło co najmniej 5, jak nie więcej błędów własnych. A więc można powiedzieć, że wyrównana końcówka była w głównej mierze ich udziałem. 28:27 dla Sovii, pierwsza piłka setowa, serwis Pitera, błąd w przyjęciu i już się cieszyłam. Myślałam, że to koniec, ale jakimś cudem naszym rywalom udało się przebić piłkę. Ta po stronie Resovii poszła na lewe do Veresa, a on z kolei uderzył w siatkę. Potem zdarzyły się dwa fatalne błędy na pipe’ie do Alka… Wielka szansa zmarnowana przez głupie błędy. 12 Resovii, 13 JW – ale seta wygrali gospodarze.

Po pierwszej partii jasne, przynajmniej dla mnie było to, aby koniecznie wygrać 2 partię, by mieć szansę na 3 punkty. Ja wiedziałam, że jeżeli ją przegramy, to będzie zwyczajnie koniec. Resovia nie przyzwyczaiła nas do odwracania wyniku, więc czemu nagle dzisiaj miałoby się tak stać. Seta wygrali gospodarze – do 19, a więc dla mnie stało się jasne, że albo 3 partia zakończy mecz, albo wobec 10-minutowej przerwy, Resovii uda urwać się chociaż seta.
Urwali seta, ale mimo prowadzenia pewnego na początku, roztrwonili przewagę i końcówka była nerwowa. Na szczęście udało się przedłużyć spotkanie i teraz – my dalej walczymy o choćby punkt, a Jastrzębie o całą pulę. Gospodarze zaczęli lepiej, nasi gonili, gonili i w końcu dogonili. Najlepiej grali w okolicach drugiej przerwy technicznej, gdzie od stanu 12:15 zdobyliśmy 6, a Jastrzębie 1 punkt. Na nic to się jednak zdało, w końcówce JW nam odskoczyło na 1-2 pkt a mecz zakończył się blokiem na środkowym.

Podsumowując – dużo roszad w składzie (zagrali wszyscy), jednak dzisiaj to było za mało. Najlepiej zagrał Dawid Konarski, momentami fajnie grał Fabian Drzyzga, przyjmujący starali się wzajemnie uzupełniać, a najlepsze wrażenie zrobił z nich chyba Nikołaj. Po raz kolejny, konkretnie drugi, wszedł za Alka i nie zawiódł. Pewny punkt w przyjęciu, niezły w ataku, ale w dalszym ciągu to było za mało. Chyba juz zaaklimatyzował się w Polsce. najważniejsze polskie słowo już zna, a przecież jest niewiele ponad tydzień :) Widać bardzo szybko się uczy. Wracając do samego spotkania, zadecydowały błędy – nawet nie wiem ile ich w sumie było. Cały mecz nie stał na wybitnym poziomie, ale kilka akcji zapadło w pamięci.

Wynik w Jastrzębiu jest sensacją? Wobec naszego „papierkowego” składu, na pewno. Ale gdyby grał tylko papier, już dawno bylibyśmy w finale. Na taki a nie inny stan rzeczy miało wpływ wiele rzeczy – pamiętajmy, że nie będziemy niepokonaną drużyną. Mecze między Wielką Czwórką będą się kończyły różnymi wynikami. Łatwiej jest na pewno gospodarzom. Zresztą w Jastrzębiu dawno nie wygraliśmy. No i w końcu najważniejszy powód, który na pewno miał wpływ na całą naszą grę to PODRÓŻ. Samolot z Paryża spóźnił się, Resoviacy dotarli do Jastrzębia wczoraj wieczorem! Nie odbyli normalnego treningu, był jedynie rozruch przez meczem. Co więcej, Jastrzębie swój mecz grało we wtorek a my w czwartek. Liga nie zgodziła się na przesunięcie tego spotkania. Myślałam, że od początku wyjdzie inny skład, jednak Andrzej Kowal postawił na ostatnio pierwsze zestawienie. Można śmiać się, że to jakaś głupia wymówka, że jakby byli taką świetną ekipą to takie rzeczy w ogóle by im nie przeszkadzały, ale to naprawdę miało ogromny wpływ na grę. 2 mecze w ciągu 3 dni to naprawdę jest przesada. Gdyby grali u siebie, byłoby to bardziej do zniesienia. Jednak mimo wszystko szansa na choćby punkt była. Nie udało się, ale spokojnie – odwdzięczymy się naszym kolegom z Jastrzębia na Podpromiu!!!

Inną fajną rzeczą był w końcu debiut Igły w nowej koszulce. Projekt nowego stroju był pilnie strzeżony :) Nie mogłam się doczekać meczu, w którym w końcu ujrzymy tę kreację. Ujrzeliśmy dzisiaj :D Kiedy było przedstawienie zespołów i go zobaczyłam, pomyślałam, że… patrzę na mecz Delecty (przepraszam, Transferu – jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tej nazwy…). Nie był to jednolity strój, jak rok temu, tylko biało-czerwony, ale mi bardzo się podoba. Numer z tyłu utworzony ze zdjęć kibiców na hali – fajna sprawa. Jeszcze nie zidentyfikowałam wzoru na dole koszulki, ale jeszcze będzie okazja. Ciekawe czy czarna wersja jest taka sama… :) Co do stroju, to wracając do czwartku, Resoviacy pokazali się w koszulkach przeznaczonych na LM. Nazwiska tym razem klasycznie, na górze :D Do tego brak biało-czerwonych pasków z przodu – na początku miałam mieszane uczucia, ale po przyzwyczajeniu nawet mi się spodobało ;) Igła miał wersję chyba „wyjazdową” (no właśnie, dlaczego grali w domowych? Żeby się nie zlewało, czy jak?). W nich drugi rok z rzędu uchwycony jest motyw kibiców – obrazek z hali, jednak jest tylko na dole, ale uważne oko dostrzeże wszystko :) A Wam jak się podobają stroje na LM i kreacja Igły? :D

Wracając do głównego wydarzenia dzisiejszego dnia… Wielka szkoda, ale nie załamujemy się i walczymy dalej. Teraz czeka na nas LM i mecz z młodymi Serbami. W ogóle zauważyliście, że układ spotkań w +Lidze jest bardziej korzystny? W tamtym roku mecze z ekipami Wielkiej Czwórki były jeden po drugim – jednym słowem maraton. Teraz po JW mamy Transfer Bydgoszcz (no z całym szacunkiem, nie jest to ubiegłoroczna Delecta), dopiero potem Skrę Bełchatów, a na koniec pierwszej rundy wicemistrzów Polski z Kędzierzyna-Koźla. Także nie mamy maratonu, ale teraz skupiamy się na Lidze Mistrzów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz