Inauguracja za nami. Obyło się bez niespodzianki – Resovia w
miarę pewnie pokonała jednego z dwóch beniaminków PlusLigi – BBTS Bielsko-Biała.
Gospodarze nie dali ugrać gościom choćby jednego seta. No cóż, trzeba szczerze
przyznać, że inny wynik byłby po prostu sensacją. Budżet, liczba zawodników na
światowym poziomie, których w Resovii jest mnóstwo – ta różnica musiała wyjść w
końcowym wyniku. Chociaż trzeba przyznać, ze beniaminek się postawił i
zaprezentował z naprawdę dobrej strony.
Godzina spotkania była
felerna, ale piłkarze w tym momencie są ważniejsi. Przynajmniej dla niektórych…
Na pewno dla tych, którzy pokazują mecze w tv. Na mecz zdążyłam z 10-minutowym
zapasem z przystanku. Ale i tak w porównaniu z tym, w jakim czasie pokonywałam
drogę ze szkoły do domu w ostatnich dniach, to dzisiaj było nieźle. Cały
tydzień żyłam tym wydarzeniem, mecze śniły mi się codziennie i już naprawdę nie
mogłam doczekać się rozpoczęcia naszej kochanej ligi. W drodze do domu czytałam
sobie Przegląd Sportowy, Skarb Kibica, gdzie roi się od kilku dni spekulacji na
temat tego sezonu. Według większości ekspertów to Resovia jest faworytem
PlusLigi. Miło, ale ujmę to tak – poczekamy, zobaczymy… No, ale wracając…
Ostatnie przygotowania i można było w końcu zasiąść przed
telewizorem. Mecz z beniaminkiem nie wywołuje takich emocji jak z czołowymi
ekipami i to samo czuło się od komentatora (szkoda, że Jerzy Mielewski sam
komentował, jak dowiadujemy się z Twittera, awaria zatrzymała Wojciecha Drzyzgę
– kurde, ciekawa byłam jak to z nim będzie, wiadomo o co chodzi :)) i mimo
wszystko po reakcjach kibiców. Nie powiem, tragicznie nie było – wręcz przeciwnie,
ale wiadomo, że inne emocje towarzyszą takim meczom a inne tym z najlepszymi
drużynami i o wielką stawkę. Nie ma co narzekać, najważniejsze, że w końcu
mogłam po raz pierwszy od 174 dni oglądać Resovię. A więc jakim składem zaczną
nasi Mistrzowie? Rozpoczęli z Lukasem,
Dawidem, Piterem, Perłą, Peterem, Alkiem i Igłą. Kosa ma kontuzję, stąd
obecność Łukasza,. Co mnie osobiście zdziwiło, to obecność w pierwszym składzie
Alka. W końcu nasz kapitan dotarł w połowie tego tygodnia, dokładnie trzy dni
temu, ale widać, że dobrze się ma, skoro otrzymał statuetkę MVP. No i bardzo
miłą wiadomością był powrót Igły po urazie. Przewidywania co do przerwy były
różne – od tygodnia do miesiąca, ale widać, nie było aż tak źle, żeby nasz
libero nie mógł zacząć spotkania w wyjściowym składzie. Dzisiaj trener
rozpoczął też parą Tichy – Konar. Czy taki będzie podział? Za wcześnie na takie
spekulacje. W końcu dopiero za nami pierwszy mecz...
Co do spotkania – dużo błędów na zagrywce i momentami w
komunikacji. Kilka piłek było niedokładnie wystawionych i to było widać.
Bielszczanie rozpoczęli odważnie. Pierwszy set był, że tak to ujmę „pod ich
dyktando”, chociaż o jakiejś szczególnej dominacji nie można tu mówić. Po prostu
– nasi popełniali sporo błędów, a zawodnicy beniaminka nie mieli żadnych
skrupułów, chcieli pokazać się z jak najlepszej strony i bardzo ryzykowali. To przynosiło
efekt. 22:19 wyglądało groźnie – nie wyobrażałam sobie utraty seta i to
zwłaszcza premierowego. Założenia przed meczem były jasne – 3 punkty, najlepiej
bez straty seta, a tu zagrożenie było spore. Na szczęście dzięki świetnie
spisującemu się Łukaszowi na zagrywce, zdobyliśmy 4 punkty z rzędu, wyszliśmy
na prowadzenie i po grze na przewagi mogliśmy zainkasować na swoim koncie
pierwszego seta. drugi zaczęliśmy bardzo dobrze – 3:0 i myślałam, ze będzie o
wiele łatwiej. Nie było. Znowu walka punkt za punkt, błędy, ale pod koniec seta
sytuacja się unormowała i wygraliśmy w miarę pewnie do 20. Dziesięciominutowa
przerwa, za którą szczerze mówiąc nie przepadam, bo to i nas i przede wszystkim
siatkarzy, a w szczególności drużynę, która prowadzi 2:0 wyprowadza z
równowagi, na szczęście w tym przypadku nie zaważyła na wyniku. Znowu punkt za
punkt, ale koniec końców zwycięstwo 3:0 i mamy pierwsze miejsce w tabeli (czy
liga nie może już się skończyć??? :) nie no, nie po to tyle czekania, żeby już
był koniec, ale w sumie takie miejsce na pewno nas by satysfakcjonowało,
prawda?).
Indywidualnie fajnie zaprezentował się Alek. Ciekawe były
też podwójne zmiany, które w każdej partii stosował Andrzej Kowal. Zastanawiam się
czy to tylko na te pierwsze mecze w celu ogrania wszystkich i jak to nasz
trener powiedział – nie ma pierwszej szóstki, więc w miarę możliwości dajemy
szansę wszystkim, czy jednak to jest jakaś perspektywa na przyszłość, bo takiej
pary rozgrywających i atakujących na pewno nie można zmarnować. Oficjalny debiut
w PlusLidze w barwach Resovii zaliczyło trzech graczy – Dawid Konarski, Fabian
Drzyzga i Peter Veres. Szczególnie po tym pierwszym było widać lekkie nerwy. Pierwszy
atak i bach –blok, ale później było już tylko lepiej. Choć nie imponował
zagrywką, jak w przedsezonowych sparingach, to występ, w kontekście całej
drużyny, na pewno na plus. Fabian pojawiał się na podwójnych z Jochenem i to
były na pewno dobre zmiany. Fabian, co już wiemy, rozgrywa zupełnie inaczej niż
Lukas i to na pewno daje więcej szans na kombinacyjną grę. Próbował wrzucać krótkie
z 3. metra, wystawiał fajne szybkie piłki na lewe skrzydło, często wystawiał
pipe’a. W pamięci pozostała mi szczególnie połóweczka z Peterem – to też na
pewno jest jakieś rozwiązanie. Środkowi mimo wszystko nie mieli za dużo szans
na pokazanie się, ale szczególnie zapunktowali w bloku i kąsali swoimi flotami
rywali. Igła zagrał słaby mecz, popełnił kilka błędów w dograniu, dwa razy
został ustrzelony zagrywką, ale to na pewno trzeba zrzucić na uraz, który w
jakimś stopniu zaważył na dzisiejszej dyspozycji naszego libero. Gra rozkładała
się równomiernie i to jest bardzo duży plus. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię jak
jeden zawodnik ma ponad 20 pkt, bo to fajnie wygląda, ale w kontekście drużyny
na pewno lepiej jest jak dorobek punktowy rozkłada się na wszystkich
zawodników. To pokazuje zgranie i potencjał drużyny. Dzisiaj najlepszy był
Alek, jutro może być ktoś inny. W końcu liczy się drużyna.
Czego nie lubię na początku sezonu to na pewno tego, że
muszę brać poprawkę na grę Sovii. Oni, jak żadna ekipa, początek mają słaby i
wiem, że w tym momencie liczy się tylko wynik. Styl przyjdzie później. A więc
musimy uzbroić się w cierpliwość i cieszyć się każdym kolejnym meczem. Dzisiaj myślałam,
że wyjdę w trakcie pierwszego seta. Resovia nie byłaby sobą, gdyby nie
zafundowała sobie małego horroru. W takich momentach (a tych w trakcie sezonu
mam dużo), zastanawiam się po co im kibicuję i co w nich widzę. Nie wiem. Ale po
meczu nie mogę doczekać się kolejnego, czyli jednak mają coś w sobie, nawet
jeśli grają gorzej niż przeciętnie. Podsumowując:
Asseco
Resovia Rzeszów – BBTS Bielsko Biała 3:0 (26:24, 25:20, 25:23)
Najlepiej punktujący:
Olieg Achrem – 10
pkt
Łukasz Perłowski – 9 pkt
Piotr Nowakowski – 8 pkt
Peter Veres, Dawid Konarski – 7 pkt
Jochen Schöps – 6 pkt
Fabian Drzyzga – 1 pkt
Paul Lotman – 1 pkt
Skuteczność ataku – 44%
Przyjęcie zagrywki – 67%, perf. 31%
Bloki – 10 pkt (Nowakowski 5, Perłowski 3,
Drzyzga, Veres po 1)
Zagrywki – 3 pkt (Perłowski 2, Nowakowski 1)
źródło: assecoresovia.pl
Jutro wpisu nie będzie. Teraz zajmę się meczami, więc
następny będzie najprawdopodobniej w środę lub czwartek (wszystko zależy od
czasu, który będę albo nie będę miała). W każdym bądź razie wpis po
Superpucharze na pewno się pojawi. Walka o pierwsze trofeum w sezonie przed
nami. Zapowiada się ciekawy mecz. Tymczasem cieszmy się wygraną.
PS. Zachęcam do głosowania w ankiecie. I jeszcze pytanie - gdzie jest koszulka Igły? :) Takiego smaczku narobili, taka tajemnica no i kiedy się w niej pokaże? Mam nadzieję, że w środę :)
AVE
SOVIA!!! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz