Ma 26 lat, 206 cm wzrostu i coś, co czyni go jednym z
najlepszych środkowych świata – niebagatelny zasięg w ataku, dzięki któremu
stał się najzwyczajniej postrachem blokujących. Podstawowy reprezentant Polski
i człowiek, o którego starało się wielkie Cuneo. Tak najkrócej można go
przedstawić. Ale ja nie byłabym sobą, gdybym tylko na tym poprzestała :)
Pierwszy raz go zobaczyłam w trakcie Ligi Światowej 2009.
Szczerze? Wtedy mnie nie zachwycił. Wydawał się taki bezbarwny, nijaki.
Spokojny, bez większego ognia i werwy na boisku, wykonywał swoje zadanie –
atakował, blokował, serwował tym swoim flotem. Z mojego punktu widzenia by było
na tyle. Nie pamiętam, czy już wtedy komentatorzy wspominali o jego największym
atucie. W każdym bądź razie na mnie większego wrażenia nie zrobił (kurczę, ja
coś naprawdę mam z tymi początkami, nikt mnie nie zachwyca, no ale widać
zyskują przy bliższym poznaniu :D).
W pierwszej chwili nie wiedziałam dlaczego Resovia tak się o
niego starała przed sezonem 2011/12. PlusLigi do tego czasu nie oglądałam, a czasów,
kiedy grał w kuźni młodych polskich talentów, czyli Częstochowie nie pamiętam,
ba, nawet nie interesowałam się tym, gdzie on wtedy występował. Jednym słowem
ten transfer mnie nie powalił, więc o co chodziło? Nie musiałam długo czekać,
aby się o tym przekonać. Olśniło mnie już po kilku meczach w jego wykonaniu w
barwach Pasiaków. Od razu świetnie zaczął rozumieć się z Lukasem. Później ta
współpraca była różna, Tichy rzadko go wykorzystywał, na czym na pewno trochę
cierpiała drużyna. W końcu taki zawodnik nie może się marnować na boisku. Nawet
w niedawno zakończonym sezonie lepiej nie było. a może nawet gorzej. Zwłaszcza
biorąc pod uwagę jego ostateczną zdobycz punktową w tej odsłonie PlusLigi,
która jak na jego ogromne możliwości, była wynikiem przeciętnym. Wyjątkiem był
chyba już kilkukrotnie wspominany przeze mnie mecz z Effectorem Kielce. Tam,
wraz z Kosą naatakowali się za wszystkie czasy ;) W decydujących meczach,
ćwierćfinałach, półfinałach i wielkim finale, na pewno też nie został właściwie
spożytkowany. Kto wie, może jakby dostał więcej piłek, spotkania kończyłyby się
szybciej naszym zwycięstwem i te tie-breaki ze Skrą czy zażarte końcówki z
Delectą i piąty mecz w Kędzierzynie nie byłyby potrzebne… Teraz o tym nie
myślimy, bo mamy Mistrza, jednak niewykluczone, że w przypadku ewentualnej
porażki takie byłyby główne zarzuty pod adresem naszego rozgrywającego, bo w
końcu to od niego zależy, gdzie w danej akcji idzie piłka.
O jego kosmicznym zasięgu wiedzą chyba wszyscy, którzy choć
raz obejrzeli mecz Resovii albo reprezentacji Polski. Formułki wymawiane przez
komentatorów podczas większości, jak nie każdego spotkania, niektórzy znają na
pamięć. No ale chyba trzeba to podkreślać :) Atak atakiem, ale blokującym też
jest świetnym. Szybko porusza się wzdłuż siatki, na środku też umie postawić
mur nie do przebycia dla rywali zza siatki. Kilka takich czap zostaje w
pamięci. Nie trzeba daleko szukać, najlepszy przykład – trzeci mecz finałowy z
Zaksą, gdzie kilka razy środkowym oj zrobiło się ciemno. Zagrywka, którą
dysponuje, jest tylko pozornie łatwa do odbioru. Niejeden zawodnik już pokazał,
że dobry flot jest gorszy dla przyjmujących od 120-kilometrowej bomby. Do nich
zalicza się również nasz środkowy. A jego flot nie jest dobry, jest zabójczy. Przyjmujący,
bójcie się! Tyle o jego umiejętnościach czysto siatkarskich.
O charakterze Pitera też chyba już większość kibiców zdążyła
się przekonać. Na boisku niby
cichy, spokojny, opanowany, prawdziwa kamienna
twarz, a w środku nieraz się pewnie gotuje. Zresztą pseudonim „Cichy Pit” czy
„Ice Man” już chyba są nieaktualne, bo kilka razy, między innymi dzięki
kultowemu serialowi naszego kochanego libero, udowodnił, że ma w sobie uczucia,
które umie okazywać. Że o ciętym języku nie wspomnę. Parokrotnie skwitował
wypowiedzi swoich kolegów z reprezentacji, tak, że trudno było im wymyśleć
lepszą odpowiedź. Przykład? Kultowy klasyk z kwejka i nieprzygotowanie do
odpowiedzi. Wiemy, o co chodzi :)
Po zakończeniu sezonu pojawiały się pogłoski o jego
przejściu do Cuneo. Skwituję to tak – Piter nie jest moim ulubionym
zawodnikiem, co nie oznacza, że go nie lubię. Po prostu innych siatkarzy
uwielbiam, jego bardzo lubię i szanuję za umiejętności. Zawsze troszczyłam się
bardziej o tych zagranicznych zawodników. Bardzo chciałam, żeby zostali w
Resovii, o naszych polskich zawodnikach (czytaj: środkowych, przyjmujących)
zapominałam. Kiedy dowiedziałam się, że może odejść, hmmm jakby to ująć…
zrozumiałam ile dla nas znaczy i czym byłoby jego odejście, a konkretnie jaka
wielka pustka by się stworzyła na tej pozycji. Dlatego naprawdę bardzo, ale to
bardzo cieszę się z faktu, że u nas zostaje. I w tym momencie zadaję sobie
pytanie – dlaczego chciał zostać? W końcu Cuneo to czołowy włoski klub, zespół,
który dotarł do finału Ligi Mistrzów w 2013 roku i pewnie jest w stanie
zaproponować większe wynagrodzenie. Liga włoska, pomimo ogromnego kryzysu,
który dopadł sporo klubów, dalej jest chętnie zasilana przez gwiazdy, a czołowe
zespoły Serie A na pewno mają większą renomę w Europie niż Mistrz Polski. No
ale taki był wybór Piotrka i my na pewno z tego powodu płakać nie będziemy.
Nasz środkowy zostaje z nami na co najmniej 2 lata i na razie możemy być
spokojni o tę pozycję w naszym zespole. Fajnie by było jeszcze, jakby
rozgrywający potrafili go bardziej spożytkować, bo marnotrawienie takiego
zawodnika to ciężki grzech. Wierzę, że i Lukas, i Fabian będą potrafili to
zrobić i to zrobią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz