niedziela, 9 marca 2014

Effector dwukrotnie bez szans!!!

Za nami już dwa mecze ćwierćfinałowe, w których Asseco Resovia Rzeszów zmierzyła się na Podpromiu z Effectorem Kielce. w obu tych spotkaniach Mistrzowie Polski byli zdecydowanie lepsi i zasłużenie wygrali po 3:0, nie dając rywalom praktycznie żadnych szans.

Zanim jednak napiszę o tych meczach, chciałabym na moment zatrzymać się przy ubiegłorocznym ćwierćfinale. Wtedy to się działo… Resovia już od pierwszej rundy musiała walczyć na śmierć i życie o awans do półfinału, do którego inne ekipy awansowały praktycznie bez problemu. Tamta batalia na długo pozostanie w naszej pamięci. Fantastyczny drugi mecz, w którym mogło wydarzyć się wszystko, kapitalne wejście Bartmana, który pozamiatał na parkiecie i zapewnił nam wygraną po tie-breaku. W trzecim meczu prowadzenie 2:0 i wydawałoby się, że już jesteśmy w najlepszej czwórce. Tymczasem Skra nie odpuściła, wygrała ten, jak i również kolejny mecz u siebie. Piąte decydujące spotkanie w Rzeszowie. I znowu pewne prowadzenie Resovii 2:0, z którego nic nie wyszło, bo Skra ponownie odrobiła straty. Tie-break był jednym wielkim stresem dla nas, ale przede wszystkim dla zawodników. Piłka meczowa w górze, zagrywka Alka, blok na Atanasijević’u i tak. Koniec!!! Wtedy wydawało się, że osiągnęliśmy coś wielkiego, emocje były takie jak w finale, a tymczasem Resovia uczyniła dopiero pierwszy krok. A tych kroków było potem jeszcze sporo. Ta batalia była niesamowita, o czym zdążyłam już wielokrotnie napisać. Ale dalej, na samą myśl o tych spotkaniach, mam gęsią skórkę…

Tymczasem w tym sezonie, Resovia (podobnie zresztą jak Skra) wyciągnęła wnioski i nie dopuściła do tak ogromnego stresu siebie i kibiców. Mistrzowie Polski po raz pierwszy wygrali rundę zasadniczą i tym samym w ćwierćfinale spotkali się z 8. ekipą tabeli. Walka o to miejsce była również zacięta i wywołała wiele kontrowersji związanych z rozgrywaniem spotkań ostatniej kolejki w różnych terminach. Zarzutów ciągle jest sporo, jednak nie o tym jest ten post. Ostatecznie mierzymy się z Effectorem Kielce.

Pierwsze spotkanie zaczęliśmy w składzie: Lukas, Konar, Alek, Peter, Piter, Grzyb (ponownie wielkie zaskoczenie) i Igła. Premierowy set bez historii. Resovia pewnie wygrała do 15, od początku narzucając rywalom swój styl gry. Świetnie mecz rozpoczął Piter, który po raz kolejny siał spustoszenie w szeregach rywali swoim ostrym flotem. Rzeszowianie pewnie kończyli swoje ataki i zwycięstwo w tym secie nie podlegało żadnej wątpliwości. Wynik – 25:15. Druga partia bardziej zacięta. Kielczanie starali się trzymać blisko Resovii, jednak końcówka należała do miejscowych, głównie za sprawą świetnie spisującego się Alka. Efektem tego było zwycięstwo do 22. Trzeci set zakończył się identycznym wynikiem jak w pierwszej, czyli 25:15. Pewne prowadzenie Mistrzów Polski od początku do końca i pierwsze zwycięstwo stało się faktem.

MVP został Piter, który zdobył 10 punktów (6 atakiem, 1 blokiem i 3 zagrywką). Cieszy to, że był często wykorzystywany, bo jak wiemy, z tym różnie bywa. Jeśli jednak dostaje piłki, to z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że je skończy. I tu główne zadanie należy do rozgrywającego. Wczoraj na tej pozycji grał Lukas, który chyba gra coraz pewniej. Oczywiście, nie widziałam tego meczu, nawet nie słuchałam relacji w radiu, ale czytając jego przebieg, mogę stwierdzić, że tak jest. Sporo wystaw do środkowych, do tego naprawdę częste uruchamianie pipe’a z Peterem i Alkiem – no no ;) Drugi środkowy, Wojtek Grzyb zapisał na swoim koncie 8 oczek. Mnie po raz kolejny zdziwiła jego obecność w pierwszym składzie, ale skoro ma grać, jak grał w ostatnich dwóch meczach, to nie mam nic przeciwko ;) Pozostali zawodnicy również świetnie się spisali. Wspomniany Peter, który jak się okazało ma najlepsze statystyki spośród wszystkich zawodników na tej pozycji w naszym klubie (w tym momencie ukłon do hejterów ;)), chyba powoli łapie niezłą formę. Wczoraj zdobył 12 punktów. Najwięcej oczek, spośród wszystkich Resoviaków, 15, zdobył nasz kapitan, który nie zawiódł w nerwowym drugim secie. Zresztą, nie zawiódł w całym spotkaniu :D Naprawdę, z każdym kolejnym meczem jestem pod coraz większym wrażeniem jego gry. W tym momencie nie wyobrażam sobie Resovii bez tego człowieka. Najlepiej ujął to ostatnio trener Pasów, Andrzej Kowal:
„Alek to jest kapitan, serce i dusza zespołu. On zawsze będzie miał miejsce w szóstce i musiałby mieć nogę złamaną, żeby nie grać. Bez niego nie wyobrażam sobie jak na razie tego zespołu i dlatego on zawsze będzie grał. Chyba, że pojawią się jakieś inne czynniki jak np. nagła obniżka formy. On jest motorem napędowym tego zespołu”.

Powiedzmy sobie szczerze, trenerzy rzadko mówią takie słowa. Zobaczcie, w Resovii panuje ogromna konkurencja na wszystkich pozycjach. Nigdy nie wiadomo kto wyjdzie, tego pewnie czasem nawet sam Andrzej Kowal nie wie, a tymczasem wypowiada takie słowa. Nie chodzi mi o to, że sam sobie przeczy, nie! Mam na myśli to, że Alek jest główną postacią tego zespołu, co nie podlega żadnej wątpliwości. Nie trzeba w końcu być filozofem, żeby zobaczyć, że w każdym meczu Alek wychodzi w pierwszej szóstce i jest pewniakiem. Te słowa naszego trenera są naprawdę piękne i podkreślają ogromną rolę Alka w Resovii, który nie tylko ot tak jest jej kapitanem, bo nie było chętnych ( to słowo tak naprawdę czasem niewiele znaczy), ale jest głównym motorem napędowym tego zespołu i przede wszystkim jego sercem. No, trochę się rozpisałam :) Podsumowując - Alek jest naprawdę wielki!!!

W drugim spotkaniu obu ekip nastąpiła jedna zmiana – Petera zastąpił Paul. To spotkanie było jeszcze bardziej pod dyktando rzeszowian, gdyż w każdym secie wygrali do 18. Od początku świetnie grał Alek, a za nim poszedł cały zespół. Resovia kontrolowała przebieg tej partii i pewnie wygrała do 18. Drugi set bliźniaczo podobny do pierwszego. Dopiero w trzecim rywale postawili się, jednak nie na długo, tylko do pierwszej przerwy technicznej. Potem na boisku dzieliła i rządziła już tylko Resovia. Kapitan poprowadził swoją drużynę do bardzo pewnego zwycięstwa, co oznacza, że od awansu Resovię dzieli już tylko jedna wygrana.

MVP meczu został Igła. Przeglądając statystyki zastanawiam się jak musiał zagrać, skoro dostał nagrodę, biorąc pod uwagę to, co dzisiaj wyczyniał Alek. 20 punktów w trzech setach? Szacun. Czy po raz kolejny musze powtarzać, że on jest niesamowity? Chyba nie :) Do tego 15 oczek dorzucił Dawid. Szczerze mówiąc myślałam, że dzisiaj Resovia wyjdzie z Fabianem i Jochenem. Zobaczymy czy Dawid i Lukas zostali podstawową parą (choć słowo „podstawowa” w kontekście Resovii jest mocnym nadużyciem :P), czy np. w Pucharze Polski wyjdą inni zawodnicy. Osobiście uważam, że bardziej realna jest druga opcja. Ale to się okaże w czwartek. Dzisiaj wyszedł Paul i zdobył 4 oczka. Oczywiście w porównaniu z wyczynem Alka to niewiele, ale moim skromnym zdaniem (choć ponownie nie śledziłam spotkania na żywo), nie był aż tak potrzebny w ataku, stąd tylko taki dorobek. Skuteczność 29% nie zachwyca, ale za to statystyka w przyjęciu (73% pozytywnego, 23% perfekcyjnego) zdecydowanie bardziej poprawia humor i pokazuje, że aż tak źle nie zagrał. Wojtek zdobył 7 a Piter tym razem 5 punktów. Więc ponawiam pytanie, bo może ktoś wie, jak zagrał Igła? W przyjęciu najlepszy nie był, więc może po prostu dał solidny popis umiejętności w obronie. Bo tłumaczenie, że po prostu nie było komu dać, jak to czasem już bywało, nie może być właściwe ;)

Prowadzimy 2:0, brakuje nam już tylko jednego zwycięstwa do awansu do półfinału. Teraz jednak zapominamy na chwile o play-offach i skupiamy się na Pucharze Polski, który rozpoczyna się już w czwartek. W meczu ćwierćfinałowym zagramy z AZS-em Częstochowa. Najbardziej denerwuje mnie godzina tego pojedynku. 11:30 – niestety nie dam rady obejrzeć, zresztą kto z nas chodzących do szkoły lub mających inne ważne obowiązki da radę? Będzie to pierwszy mecz transmitowany, którego z przyczyn ode mnie niezależnych nie obejrzę, więc jest mi trochę przykro. 4 spotkania, cały dzień transmisji a Resovia musi grać z samego rana. Jak pech to pech :/ Nie jest to nominalna godzina rozgrywania meczów PlusLigi, więc ciekawe jak na to zareagują siatkarze. Jednak z drugiej strony nie będzie miało to oczywiście większego wpływu na wynik. Plusem może być to, że w przypadku EWENTUALNEJ wygranej, siatkarze Sovii będą mogli spokojnie odpocząć, na luzie obserwować to, co będzie działo się w innych parach i przygotować się na sobotę. O ile oczywiście im się uda wygrać. Tego przecież nigdy nie można założyć, choć Resovia będzie zdecydowanym faworytem.

Dzisiaj uraczyłam Was sporym postem. Zastanawiałam się czy rozbić mecze na dwa posty, czy nie, ale doszłam do wniosku, że o poszczególnych meczach nie będę miała za dużo do napisania, więc je połączyłam i mam nadzieję, że jakoś to wyszło. Przypominam o głosowaniu w ankietach ;)


No i cóż.. do czwartku! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz