Niedziela była bardzo szczęśliwym dniem dla osób związanych
z Resovią. Mistrzowie Polski bardzo pewnie wygrali trzeci mecz ćwierćfinałowy z
Effectorem Kielce 3:0 i awansowali do półfinału PlusLigi. W nim rzeszowianie
zmierzą się ze zdobywcą Pucharu Polski, Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Swój powód do
radości miał też nasz były atakujący, Gyorgy Grozer, który wraz ze swoją ekipą
wygrał finał Ligi Mistrzów.
Najpierw jednak o Resovii. Nie wiadomo było jak rzeszowianie
zagrają tuż po fatalnym meczu z Jastrzębskim Węglem. Chociaż wcześniej
prezentowali się solidnie, to jednak obawy były. Na szczęście bezpodstawne. Zaczęliśmy
tym razem z Lukasem, Jochenem, Piterem, Perłą, Peterem, Alkiem i Igłą. W każdym
z trzech setów Resovia nie pozostawiła złudzeń rywalom, nie oddając im więcej
niż 18 punktów.
MVP spotkania został powracający do pierwszego składu Jochen
Schöps. Zdobył 15 punktów i pokazał, że warto na niego stawiać w decydujących
meczach, które przed nami. Taką samą zdobyczą może pochwalić się nasz kapitan. To
dobry prognostyk przed półfinałem, gdyż jak wiemy, w ostatnim meczu nie
zaprezentował się na dobrym poziomie, do czego zdążył już nas przyzwyczaić. 9
oczek dołożył Piter, 8 Peter a 5 Perła. Najbardziej zdziwiła mnie obecność
Lukasa w pierwszym składzie. Czy to oznacza, że będzie on podstawowym
rozgrywającym do końca? Choć częściej grał w parze z Konarem, to jednak wczoraj
trener zmienił atakującego, a mimo to Lukas został. Biorąc pod uwagę fakt, że
przez większość sezonu, w tym w najważniejszych jak do tej pory meczach, głównodowodzącym
był Fabian, takie posunięcie może dziwić. Jednak nie narzekam, żebyście mnie
źle nie zrozumieli, po prostu zastanawiam się jak to z tymi rozgrywającymi u
nas jest.
Przed nami półfinał z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Nie mam
pojęcia czego można się w tych spotkaniach spodziewać. Resovia ostatnio grała
bardzo dobrze, ale w meczach ze słabszymi rywalami. W teoretycznie
najważniejszym meczu z Jastrzębskim Węglem, zagrali fatalnie, więc nie można stwierdzić
w jakiej formie aktualnie są. Wszystko okaże się już za dwa tygodnie, kiedy to
rozpoczną się najważniejsze mecze sezonu. Ciekawe tylko, czy będą w ogóle
transmitowane, bo jak na razie wydaje się, ze Polsat pokaże tylko jeden mecz. Nie
wyobrażam sobie takiej sytuacji i wierzę, że wszystko się wyjaśni i będziemy
mogli oglądać wszystkie mecze. Ok, ćwierćfinały nie były emocjonujące, więc
mogli ich nie puszczać. Ale półfinały? No litości…
Nie mogę nie wspomnieć o ogromnym sukcesie naszego byłego atakującego.
Dżordż wraz ze swoim zespołem Biełogorie Biełgorod zdobył pierwsze miejsce w
tegorocznej Lidze Mistrzów. zdecydowanie zasłużenie. Rosjanie pokazali bardzo
dobrą, siłową i niezwykle skuteczną siatkówkę. Byli faworytem i podołali. Swój wkład
w zwycięstwa zarówno z Zenitem Kazań w półfinale, jak i meczu finałowym z gospodarzami
Halkbankiem Ankara miał również Gyorgy, który, choć nie był mocno wybijającą
się postacią i nie zdobył żadnej nagrody indywidualnej, to jednak zagrał
solidnie i walnie przyczynił się do ostatecznego triumfu. No cóż, wiedział,
gdzie pójść. Od momentu, w którym zasilił szeregi ekipy z Biełgorodu, wygrał
wszystko, co było do wygrania – Puchar Rosji, Mistrzostwo Rosji a w tym roku Superpuchar
Rosji, Puchar Rosji i teraz Ligę Mistrzów. Nic, tylko pogratulować :) W tym
momencie nie wyobrażam sobie, aby mógł do nas wrócić. Granie w takiej drużynie
to marzenie, a wygrywanie chyba prędko się nie znudzi. Miło było patrzeć na
szczęśliwego Grozera, który wczoraj osiągnął największy sukces w karierze. Dodatkowo grał w Resovii – tym bardziej powinniśmy być dumni. Szczerze mówiąc byłam właśnie
za jego drużyną w tym turnieju, głównie przez wzgląd na samego Dżordża, któremu
będę zawsze kibicować. Choć może już tak za nim nie tęsknię, to jednak sentyment pozostał i pozostanie na długo. Tego mogę być pewna :)
3 miejsce Jastrzębskiego Węgla jest świetnym wynikiem i gratulacje,
że po słabym sobotnim meczu potrafili pokonać tak wielką drużynę, jaką bez
wątpienia jest Zenit Kazań. To sukces polskiej siatkówki i tym bardziej
powinniśmy się cieszyć, że po raz kolejny polska drużyna wraca z takiego
turnieju z medalem. W sobotę wyobrażałam sobie jakby zamiast JW grała Resovia i
trochę smutno mi się zrobiło, ale to trzeba przyznać, że Sovii trudniej byłoby
osiągnąć coś więcej niż 4. miejsce, co nie oznacza, że nie wierzyłabym w
wygraną Pasów. Jednak nie ma co gdybać, Resovii w F4 nie było i koniec tematu.
Nie wiem, kiedy następnym razem do was napiszę –
najprawdopodobniej po pierwszym meczu półfinałowym, do którego jeszcze trochę
zostało. Resovia ma w planie dwa wewnętrzne sparingi (ciekawie się zapowiada –
walka między szóstkami powinna być zacięta, zobaczymy kto wygra ;)), a potem półfinał.
Nie mogę już doczekać się tych spotkań – emocje sięgną zenitu, to pewne.
Pozdrawiam ;)