Rozpoczęły się Mistrzostwa Europy 2013 w Polsce i Danii. Już
pierwszego dnia doszło do kilku sensacji. Na szczęście Polacy nie byli autorami
jednej z nich, chociaż było już niebezpiecznie blisko. A skąd taki tytuł? O tym
na końcu :)
Pierwszy mecz Polaków na Mistrzostwach Europy 2013 za nami.
Wygrana z Turkami była obowiązkiem, a każda strata seta, a tym bardziej punktu,
byłaby wielką sensacją. Niestety doszło do tego pierwszego, ale koniec końców 3
punkty są na naszym koncie i to się liczy. Gra naszych reprezentantów
pozostawała wiele do życzenia. Czym wygraliśmy ten mecz? Na pewno blokiem. 15:8
– taki był stosunek zdobyczy w tym elemencie. Przyjęcie – o tym lepiej nie
wspominać. Zawiódł nasz główny przyjmujący – Michał Winiarski. Winiar nie jest
jeszcze w dobrej formie, stąd między innymi w trzeciej partii pojawił się za
niego Michał Kubiak. W czwartym secie Michał W wrócił i to miedzy innymi dzięki
jego serii na zagrywce, przy której zdobyliśmy 6 punktów z rzędu, wygraliśmy
czwartą partię i w konsekwencji cały mecz. Kto zagrał najlepiej? Bez wątpienia
Bartosz Kurek. Świetny w ataku, jeszcze lepszy w bloku (7 punktów), w sumie 23
punkty na koncie. To on dostawał najtrudniejsze piłki w meczu i praktycznie
każdą z nich pewnie kończył. Jakub Jarosz – nie zagrał jakiegoś świetnego
meczu, ale to, co miał do skończenia, w większości przypadków skończył.
Najlepiej wychodził mu atak po prostej, te do skosu często lądowały w aucie lub
pod jego stopami. Środkowi nie byli bardzo czeto wykorzystywani, ale dorzucili
kilka cennych punktów. Co jeszcze? Bardzo dobre wejście zaliczyli nasi
zadaniowi zawodnicy. Michał Ruciak pojawił się w trzech partiach i zaliczył
asa. Prawdziwe wejście smoka miał za to Łukasz Wiśniewski, który pojawił się
raz – przy piłce meczowej i swoją słynną już „Wiśniówką” zakończył to
spotkanie.
Co się rzucało w oczy podczas tego spotkania? Na pewno to,
że w trakcie jakichkolwiek problemów, gra była maksymalnie upraszczana. A to
nie jest dobry sygnał. Pewności siebie choćby sprzed roku z Ligi Światowej chłopakom
naprawdę brakuje. I nie ma co się dziwić. Jednak takie proste gesty – radość,
okrzyki po każdym kolejnym punkcie – nie tylko w trakcie kłopotów, mogłyby
dobrze wpłynąć na chłopaków i rozruszać całą machinę. Zabrakło tego w przeciągu
całego meczu, bo w czwartym secie było widać wielką radość po każdym punkcie,
zwłaszcza zdobytym po utracie 6 punktów w serii. Bo np. Bułgarzy czy
Brazylijczycy szybko pokazują miejsce w szeregu swoim rywalom. Chociaż wydaje
się to chamskie i może trochę niegrzeczne, to daje to kopa drużynie i deprymuje
rywali. Potem gra się o wiele łatwiej. Mam nadzieję, że jeszcze do tego chłopcy
wrócą i nie będą na boisku struci i przygnębieni, nawet z powodu straty kilku
ważnych punktów. Do tego po prostu potrzeba czasu.
Pierwszy mecz w turnieju rządzi się swoimi prawami. Nie
zdziwię się jeśli np. Francja gładko pokona Turcję, może nawet Słowacja. I
pojawią się głosy – oni tak szybko ich rozbili, a my o mało co nie straciliśmy
punktu. Tak, tylko proszę pamiętać o tym, że
- Był to pierwszy mecz turnieju, który zawsze jest trudny, nawet z teoretycznie łatwiejszym rywalem. Chcesz za wszelką cenę szybciej skończyć, bo wiesz, że nie możesz stracić choćby seta, bo to zostanie bardzo źle odebrane.
- Polacy grają u siebie. Najlepsi kibice na świecie są wielkim wsparciem dla chłopaków, ale tym samym wytwarza się dodatkowa presja, której i tak siatkarze mają aż nad to, a dodatkowo własne ściany często paraliżują zespół gospodarzy, zwłaszcza w pierwszym meczu. Przed turniejem uważa się ciebie za faworyta, bo masz za sobą kibiców, a tu nagle bach i klęska. O tym też należy pamiętać.
- Polacy są czołową ekipą na świecie i zespoły pokroju Turcji często specjalnie mobilizują się przed takimi meczami, aby dobrze pokazać się na tle silniejszego rywala. Grają bez presji, każdy ugrany punkt, set daje im ogromną radość. Po prostu bawią się siatkówką. Tak jest zawsze i tak było też wczoraj.
Na tym skończę o Polakach, bo w końcu nie tylko my gramy w
tym turnieju. Jak już wspomniałam sypnęło niespodziankami. Największą z nich
jest porażka mistrzów olimpijskich z Niemcami i to 0:3. Meczu na żywo nie
transmitowano, Polsat wolał puścić F1 i koszykówkę, gdzie nawet nie mamy swoich
przedstawicieli. Trudno. Retransmisja była wczoraj o 23.15. jej nie udało mi
się obejrzeć. Teraz o powtórkę będzie bardzo ciężko, bo jest napięty grafik
transmisji na żywo. Może coś w tygodniu będzie. Może ze względu na tę sensację
puszczą to spotkanie. Nie zdziwię się jednak, jeśli powtórka będzie w godzinach
rannych, kiedy to będę w szkole. No tak, ja mam zawsze pecha. Tym, co oglądali,
gratuluję, bo na pewno było co oglądać. Wracając do meczu – nie mam pojęcia jak
to wyglądało. Na podstawie statystyk i tego, co mówili wczoraj panowie z
Polsatu w studiu – Rosjanom nie funkcjonował główny element, na którym opierają
swoją grę – mianowicie zagrywka. Już Holendrzy pokazali na Memoriale Wagnera,
że można ich pokonać i tak się wczoraj stało. Kiedy nasi wschodni sąsiedzi
odpalą serwisem, mało kto jest ich w stanie pokonać. Do tego świetnie zagrał
nasz kochany znajomy – Gyorgy Grozer. To
ciekawe, zwłaszcza po tym, co pokazał na Memoriale. A nie pokazał za dużo.
Widać, że Niemcy poprawili swoją grę w stosunku do tego, co było przed dwoma
tygodniami. Wtedy Rosjanie sprali Niemców do zera i nikt się nie spodziewał takiego
obrotu spraw w dniu wczorajszym. A jednak udało się :D Teraz mała dygresja – na
pewno słyszeliście, że Vital Heynen wcale nie skupia się na tegorocznych
Mistrzostwach Europy. Dał więcej wolnego swoim zawodnikom. Niemcy trenowali ok.
5-6 tygodni. A to bardzo mało. Dżordż wracał po operacji, kontuzji i nie jest w
najwyższej formie. Do czego zmierzam? Mianowicie, nie zdziwię się, jeśli Niemcy
osiągną bardzo dobry wynik na tych mistrzostwach. Grają bez presji, w grupie
śmierci, sami sobie nie dają większych szans na sukces. Takim podejściem
naprawdę mogą wiele zdziałać. Poczekamy, zobaczymy jak to się wszystko ułoży. A
Mistrzostwa Europy nie raz pokazały, że jeden mecz decyduje o wielkim sukcesie
ekipy, czego dowodem jest między innymi nasza reprezentacja :D
Inną niespodzianką była porażka obrońców tytułu, Serbów ze
Słowenią 1:3. Dla przypomnienia, ekipa Igora Kolakovica, trzykrotnie pokonała w
sparingach reprezentację Polski. Serbowie bardzo dobrze prezentowali się w
meczach towarzyskich, a tu pierwszy mecz ewidentnie im nie wyszedł. Zobaczymy
co będzie dalej :D
A teraz rozwiązanie zagadki. Dlaczego Prorok? Otóż kiedyś
tam napisałam sobie wierszyk na temat meczu Niemcy – Rosja. W ogóle mam kilka
wierszyków o siatkówce, zawodnikach w swojej kolekcji. Nie zamierzałam ich
publikować, ale dzisiaj nie mogłam się powstrzymać. Oto on:
Będę kibicować
Niemcom!
Spytacie –
dlaczego?
Wiele powodów się
na to składa,
Już Wam odpowiadam.
Po pierwsze – para
atakujących.
Pan Grozer i Pan
Schöps – dla niewiedzących.
O takiej parze
marzy pół świata!
Dane, jakie mają w
aktach
Pokazują
jednoznacznie,
Że nie wolno ich
trzymać na ławce.
Posadzić któregoś –
grzech zaniechania!
Żaden nie został
stworzony do stania
W kwadracie, tylko
do grania!
Każdy inny, obaj
wielcy,
Jedni z najlepszych
o ile nie najlepsi!
Resovii kibicuję od
lat wielu,
Stąd wybieram
Niemców, przyjacielu.
Jeden w niej grał,
drugi gra nadal,
Za co jemu wielka
chwała.
Dzięki tym dwóm
panom,
Reprezentacja
Niemiec stała się moją ukochaną.
Konkretnie drugą –
oczywiście po naszej,
Nie jestem przecież
żadnym Judaszem,
Który zdradza
swoich, nawet za kasę.
Dlatego Polska jest zawsze u mnie na pierwszym miejscu!
Potem ewentualnie przychodzi czas na klubowych ulubieńców.
Po drugie – Niemcy
to bardzo fajna drużyna.
Może nie ma tylu
medali jak ich rywal,
Jednak zawsze
stanowi zagrożenie,
Tak pokazuje
wieloletnie doświadczenie.
Potrafią wygrać i
przegrać z każdym,
Czasem się łamią w
momencie ważnym,
A czasem wznoszą na
swoje maksimum
I w świecie
siatkarskim robią dużo dymu.
Mistrzów z Londynu
już pokonali!
Mogli dwa razy, ale
trochę spękali.
Teraz czas na
kolejne zwycięstwo!
Choć myślę, że
będzie im bardzo ciężko,
Bo stawka inna, o
wiele większa,
Jednak dla każdego
taka impreza
Jak Mistrzostwa
Europy to zaszczyt i duma!
Gra w Polsce przed
takimi kibicami
Sprawia, że nie ma
przebacz dla rywali!
I nawet, gdy na
papierze jest się słabszym,
W zasięgu Niemców
jest sprawienie sensacji!
I SENSACJA STAŁA SIĘ FAKTEM :D
Pozdrawiam i na kolejne podsumowania (tym razem bez
wierszyka :P) zapraszam w PONIEDZIAŁEK
PS. Ostrzegałam, że dzisiaj nie będzie wersji mini :) Jeśli macie jakieś wierszyki, czy coś co chcecie opublikować, z chęcią umieszczę Wasze prace na blogu.
PS. Ostrzegałam, że dzisiaj nie będzie wersji mini :) Jeśli macie jakieś wierszyki, czy coś co chcecie opublikować, z chęcią umieszczę Wasze prace na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz