sobota, 24 sierpnia 2013

Najlepsi z najlepszych. Kto? Kibice!!!

Najlepsi kibice w Polsce - to właśnie im dzisiaj poświęcę trochę czasu i podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na ten temat. Jak zwykle czekam na komentarze :)

Hala Podpromie mieści 4304 tysięcy miejsc. Wynik jak na największe polskie hale, tzw. mekki polskiej siatkówki – Spodek, Ergo Arenę czy Atlas Arenę szczerze mówiąc, że tak to ujmę – nie powala. W PlusLidze jest to bez wątpienia najgorętsza hala, przed którą drżą najwięksi. Czym sobie zasłużyła na to miano? Już na to pytanie odpowiadam.

Na Podpromiu nigdy nie byłam i najprawdopodobniej, przynajmniej w najbliższym czasie, nie będę. Nie wiem jak to wygląda od środka, co tak naprawdę dzieje się na meczach, ale skoro nawet w telewizji czuć różnicę w porównaniu z innymi halami, to coś musi być na rzeczy. Pięć tysięcy gardeł zagrzewa zawodników do walki. Nie są to tylko często spotykane krzyki czy piski, ale również, a może i przede wszystkim, śpiewanie pieśni i wykonywanie okrzyków. Mnie zszokowali i jednocześnie zauroczyli od pierwszego wejrzenia. Już wcześniej słyszałam o fenomenie Resoviackich Kibiców, ale tak do końca nie zdawałam sobie sprawy z tego, co tak naprawdę tam się dzieje. Ci ludzie nie mają litości dla swoich gardeł. Tam podczas czasów dla trenerów czy przerw technicznych nie leci żadna muzyka, bo tych kibiców nie da się zagłuszyć. Od pierwszego gwizdka do ostatniego jest głośno. Najlepszy w Polsce Klub Kibica nie daje sobie nawet najmniejszej chwili wytchnienia. To, co spotyka się na meczach reprezentacji, gdzie nad całością dowodzi mój ulubieniec – Marek Magiera, który co chwila zagrzewa kibiców do walki, rozpoczynając każdą przyśpiewkę, tego nie znajdziemy w Rzeszowie. Tam ludzie są z zespołem, kibicują swojej drużynie od początku do końca, bez przymusu.

Reprezentacji Polski kibicują praktycznie wszyscy. Nawet jak ktoś nie do końca wie, o co chodzi, zawsze jest za Polakami. Z klubami jest inaczej. Nie mają one takiego zasięgu, jak w przypadku kadry. To jest tak jakby półka wyżej, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Klubom kibicują lokalni patrioci albo jak to jest w moim przypadku fani, którzy się danym zespołem, że tak to ujmę, zauroczą. Jednym słowem – kibice z wyboru. W Polsce klubów siatkarskich jest coraz więcej. Pod względem popularności  PlusLiga powoli zaczyna doganiać naszą narodową reprezentację. Rzeszowscy kibice, zakochani w swoim klubie, nie da się ukryć – wyznaczają pewne granice. Rok temu podczas finału było magicznie – komplet na hali, telebim na Rynku i tysiące ludzi podczas świętowania pierwszego po latach tytułu. Jednak to, co wydarzyło się w tym roku, przerosło oczekiwania wszystkich. 50 tysięcy chętnych na bilety, do tego stanie w kolejce po bilet 18 godzin, aby tylko na żywo zobaczyć swoich ulubieńców w akcji – rzecz godna pochwały i największego szacunku . No i niech ktoś mi teraz powie, że oni nie są najlepsi!

Skoro słowo fanatyk ma negatywny oddźwięk, to proszę nie mieć do mnie urazy, jeśli powiem, że kibice Asseco Resovii Rzeszów to fanatycy. Dla mnie istnieje jego pozytywna wersja i odnosi się właśnie do rzeszowskich kibiców. Bo nazwanie tych ludzi zwykłymi kibicami, to jak powiedzenie, że Stadion Narodowy to małe boisko. To po prostu obraza. Ja nie lubię obrażać ludzi, zwłaszcza, jeśli są to ludzie tak zaangażowani w coś co robią. Ja mogę ich tylko podziwiać i zazdrościć im tego, że mieszkają w Rzeszowie i mogą kibicować takiej drużynie jak Resovia. A łatwo im na pewno nie było. Po wielu wzlotach, ale głównie upadkach, ciągłym czekaniu na sukces, w końcu mogą czuć dumę, że są częścią podwójnych Mistrzów Polski. Tak, nieprzypadkowo użyłam słowa „częścią”. Kto nie pamięta sytuacji z piątego meczu i tie-breaka ze Skrą Bełchatów? Wszystko, podobnie jak w dwóch poprzednich meczach,  było na wyciągnięcie ręki. Prowadzenie 2:0 w całej rywalizacji, 2:0 w trzecim meczu i w końcu 2:0 w piątej odsłonie ćwierćfinału. Taka zaliczka na nic się jednak nie przydawała. Skra odrabiała straty i podobnie było w ostatnim meczu tej pasjonującej rywalizacji. Resovia była załamana, Skra po wygraniu gładko dwóch partii mogła już czuć się zwycięzcami. Kto wtedy sprawił, że Resovia się odrodziła? KIBICE!!! Nie widziałam tego, co się wtedy działo. Panowie z Polsatu woleli puścić reklamy w tym momencie, no ale cóż – tego nie zmienimy. Tak było, jest i pewnie długo będzie. Takie są media niestety. Ale wracając do tematu, pamiętam, jak w czwartej partii Podpromie wręcz ucichło, niedowierzając w to, co wszyscy widzą. Teraz wiem, że wtedy po prostu kibice zbierali siły, aby przed piątą partią dać z siebie wszystko i pokazać chłopakom, że są z nimi i że z ich ogromnym wsparciem mogą to wygrać. I udało się! Niby nic, zwykłe okrzyki, śpiewy, ale w tym momencie chłopcom było to bardzo potrzebne. Zresztą na Podpromiu nic nie jest zwykłe i przypadkowe, co po raz kolejny udowodnili. Wywiady z którymkolwiek z zawodników nie mogły obejść się bez podziękowań kibicom za to, co zrobili przed decydującą partią. Każdy siatkarz podkreślał to, jak ci ludzie potrafili pomóc im uwierzyć w to, że nie wszystko jest stracone. Takie słowa są kwintesencją tego, czym dla rzeszowian jest siatkówka i jaką wielką miłością darzą Sovię.

W trakcie tego sezonu na Podpromiu nasi siatkarze przegrali dwa mecze w PlusLidze i dwa w Lidze Mistrzów. Zwłaszcza porażka z AZS-em Częstochowa była sporą sensacją, głównie dlatego, że to działo się na terenie Mistrzów Polski. W tym spotkaniu kibice pokazali, że nie są potulnymi barankami. Resoviacy zostali obsypani sporą salwą gwizdów ze strony fanów. Ale nie ma co się dziwić, kibic też ma prawo czegoś wymagać. Skoro Mistrz Polski mierzy się z ostatnią drużyną w tabeli, skleconą praktycznie z juniorów, prowadzi 2:0 i przegrywa, to to nie może przejść bez echa. Poza tym epizodem hala Podpromie zyskała miano TwieRRdzy Rzeszów. Zwłaszcza w decydujących meczach sezonu to sformułowanie towarzyszyło Pasiakom. Porażka na Podpromiu była nie do pomyślenia, więc tym nikt się nie zajmował. Ważniejsze było wywiezienie choć jednego zwycięstwa z hali przeciwnika, co wiadomo dla naszych siatkarzy podczas fazy zasadniczej stanowiło nie lada kłopot. I jakże wielki smutek nastał, kiedy to w czwartym meczu finału, po trzysetowym rozgromieniu Zaksy, gdzie obstawiano jedynie rozmiary zwycięstwa Sovii, przyszło załamanie i porażka do 0… Nikt nie spodziewał się takiego rozwiązania. TwieRRdza Rzeszów upadła w momencie, gdy było to wręcz nie do pomyślenia. Teraz możemy to wspominać z uśmiechem na ustach, bo złoto i tak zostało obronione. A jego smak, zwłaszcza w hali rywala, smakowało równie wyjątkowo. Choć nie było takiego szaleństwa, jak rok temu, choć ceremonia przypominała raczej kpinę niż prawdziwe święto, no cóż… Czego można wymagać, skoro wokół naszych chłopców panował smutek z powodu porażki miejscowych… Teraz nie ma co o tym myśleć. Choć nie udało się świętować złota w niepokonanej hali w Rzeszowie, to jednak nie ma wątpliwości, że Resoviacy u siebie rzadko kiedy przegrywają.

Rzeszowscy kibice są po prostu wyjątkowi. W trakcie ostatnich lat, kiedy Resovia w bólach wdrapywała się na szczyt PlusLigi, było im na pewno ciężko, bo kolejne porażki mogły zniechęcać ich do tak aktywnego wspierania swoich ulubieńców. Ale oni się nie poddali, wierzyli i tym piękniej brzmią w ich ustach, śpiewane na każdym meczu hasła:  „Mistrzem Polski jest Sovia. Sovia najlepsza jest. Sovię trzeba szanować. Sovię CWKS” czy „Mistrz, Mistrz, Re-so-via” . Kibice innych klubów pewnie twierdzą, że to oni są najlepsi. Ale prawda chyba jest inna. Ja, choć nie jestem wśród rzeszowian na co dzień, to myślami zawsze jestem z nimi. Moja opinia, jako kibica Resovii, jest na pewno subiektywna, ale skoro nie tylko kibice Resovii tak twierdzą, tylko ludzie neutralni, obiektywni dziennikarze i fachowcy to musi coś w tym być. A jeśli jeszcze taki Peter Veres zauroczony atmosferą na meczach, bez chwili zawahania, przyjmuje ofertę Pasiaków, to coś w tym musi być. Że nie wspomnę o Dżordżu i jego kultowym haśle na koszulce: „Dziękuję Wam za wszystko. Jesteście najlepsi kibice na świecie”. Nasz kapitan, Alek też nie ma zamiaru stąd prędko wyjeżdżać, choć pewnie jakby chciał, w pięć minut znalazłby sobie nowego pracodawcę. A jeszcze warto podkreślić to, że każdy klub, który tu przyjeżdża, każdy zawodnik z obozu rywali czuje obawę i wielki respekt. I to jest chyba najlepsza rekomendacja :)

Także drodzy Kibice, bądźcie dalej tacy, jacy jesteście, bo ja Was kocham i marzę, żeby chociaż raz znaleźć się w Waszym gronie. To za Wami podążają inni kibice, którzy chcąc Was przebić, sprawiają, że klubowa siatkówka w Polsce staje się równie popularna jak reprezentacyjna. Dzięki Wam Podpromie jest magicznym miejscem i drugiego takiego nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Dzięki Wam bycie spikerem w Rzeszowie to najlżejsza praca w Polsce. Jesteście niesamowici, jedyni w swoim rodzaju i dobrze o tym wiecie. Proszę Was o jedno – nie zmieniajcie się! Ale o to chyba mogę być spokojna. W końcu jesteście profesjonalistami!!! :)


Pozdrawiam ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz