Najlepsi kibice w Polsce - to właśnie im dzisiaj poświęcę
trochę czasu i podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na ten temat. Jak
zwykle czekam na komentarze :)
Hala Podpromie mieści 4304 tysięcy miejsc. Wynik jak na największe polskie
hale, tzw. mekki polskiej siatkówki – Spodek, Ergo Arenę czy Atlas Arenę
szczerze mówiąc, że tak to ujmę – nie powala. W PlusLidze jest to bez wątpienia
najgorętsza hala, przed którą drżą najwięksi. Czym sobie zasłużyła na to miano?
Już na to pytanie odpowiadam.
Na Podpromiu nigdy nie byłam i najprawdopodobniej,
przynajmniej w najbliższym czasie, nie będę. Nie wiem jak to wygląda od środka,
co tak naprawdę dzieje się na meczach, ale skoro nawet w telewizji czuć różnicę
w porównaniu z innymi halami, to coś musi być na rzeczy. Pięć tysięcy gardeł zagrzewa
zawodników do walki. Nie są to tylko często spotykane krzyki czy piski, ale również,
a może i przede wszystkim, śpiewanie pieśni i wykonywanie okrzyków. Mnie
zszokowali i jednocześnie zauroczyli od pierwszego wejrzenia. Już wcześniej
słyszałam o fenomenie Resoviackich Kibiców, ale tak do końca nie zdawałam sobie
sprawy z tego, co tak naprawdę tam się dzieje. Ci ludzie nie mają litości dla
swoich gardeł. Tam podczas czasów dla trenerów czy przerw technicznych nie leci
żadna muzyka, bo tych kibiców nie da się zagłuszyć. Od pierwszego gwizdka do
ostatniego jest głośno. Najlepszy w Polsce Klub Kibica nie daje sobie nawet
najmniejszej chwili wytchnienia. To, co spotyka się na meczach reprezentacji,
gdzie nad całością dowodzi mój ulubieniec – Marek Magiera, który co chwila
zagrzewa kibiców do walki, rozpoczynając każdą przyśpiewkę, tego nie znajdziemy
w Rzeszowie. Tam ludzie są z zespołem, kibicują swojej drużynie od początku do
końca, bez przymusu.
Reprezentacji Polski kibicują praktycznie wszyscy. Nawet jak
ktoś nie do końca wie, o co chodzi, zawsze jest za Polakami. Z klubami jest
inaczej. Nie mają one takiego zasięgu, jak w przypadku kadry. To jest tak jakby
półka wyżej, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Klubom kibicują lokalni
patrioci albo jak to jest w moim przypadku fani, którzy się danym zespołem, że
tak to ujmę, zauroczą. Jednym słowem – kibice z wyboru. W Polsce klubów
siatkarskich jest coraz więcej. Pod względem popularności PlusLiga powoli zaczyna doganiać naszą narodową
reprezentację. Rzeszowscy kibice, zakochani w swoim klubie, nie da się ukryć –
wyznaczają pewne granice. Rok temu podczas finału było magicznie – komplet na
hali, telebim na Rynku i tysiące ludzi podczas świętowania pierwszego po latach
tytułu. Jednak to, co wydarzyło się w tym roku, przerosło oczekiwania
wszystkich. 50 tysięcy chętnych na bilety, do tego stanie w kolejce po bilet 18
godzin, aby tylko na żywo zobaczyć swoich ulubieńców w akcji – rzecz godna
pochwały i największego szacunku . No i niech ktoś mi teraz powie, że oni nie
są najlepsi!
Skoro słowo fanatyk ma negatywny oddźwięk, to proszę nie
mieć do mnie urazy, jeśli powiem, że kibice Asseco Resovii Rzeszów to fanatycy.
Dla mnie istnieje jego pozytywna wersja i odnosi się właśnie do rzeszowskich
kibiców. Bo nazwanie tych ludzi zwykłymi kibicami, to jak powiedzenie, że
Stadion Narodowy to małe boisko. To po prostu obraza. Ja nie lubię obrażać
ludzi, zwłaszcza, jeśli są to ludzie tak zaangażowani w coś co robią. Ja mogę
ich tylko podziwiać i zazdrościć im tego, że mieszkają w Rzeszowie i mogą
kibicować takiej drużynie jak Resovia. A łatwo im na pewno nie było. Po wielu
wzlotach, ale głównie upadkach, ciągłym czekaniu na sukces, w końcu mogą czuć
dumę, że są częścią podwójnych Mistrzów Polski. Tak, nieprzypadkowo użyłam
słowa „częścią”. Kto nie pamięta sytuacji z piątego meczu i tie-breaka ze Skrą
Bełchatów? Wszystko, podobnie jak w dwóch poprzednich meczach, było na wyciągnięcie ręki. Prowadzenie 2:0 w całej
rywalizacji, 2:0 w trzecim meczu i w końcu 2:0 w piątej odsłonie ćwierćfinału.
Taka zaliczka na nic się jednak nie przydawała. Skra odrabiała straty i
podobnie było w ostatnim meczu tej pasjonującej rywalizacji. Resovia była
załamana, Skra po wygraniu gładko dwóch partii mogła już czuć się zwycięzcami.
Kto wtedy sprawił, że Resovia się odrodziła? KIBICE!!! Nie widziałam tego, co
się wtedy działo. Panowie z Polsatu woleli puścić reklamy w tym momencie, no
ale cóż – tego nie zmienimy. Tak było, jest i pewnie długo będzie. Takie są
media niestety. Ale wracając do tematu, pamiętam, jak w czwartej partii
Podpromie wręcz ucichło, niedowierzając w to, co wszyscy widzą. Teraz wiem, że
wtedy po prostu kibice zbierali siły, aby przed piątą partią dać z siebie
wszystko i pokazać chłopakom, że są z nimi i że z ich ogromnym wsparciem mogą
to wygrać. I udało się! Niby nic, zwykłe okrzyki, śpiewy, ale w tym momencie
chłopcom było to bardzo potrzebne. Zresztą na Podpromiu nic nie jest zwykłe i
przypadkowe, co po raz kolejny udowodnili. Wywiady z którymkolwiek z zawodników
nie mogły obejść się bez podziękowań kibicom za to, co zrobili przed decydującą
partią. Każdy siatkarz podkreślał to, jak ci ludzie potrafili pomóc im uwierzyć
w to, że nie wszystko jest stracone. Takie słowa są kwintesencją tego, czym dla
rzeszowian jest siatkówka i jaką wielką miłością darzą Sovię.
W trakcie tego sezonu na Podpromiu nasi siatkarze przegrali
dwa mecze w PlusLidze i dwa w Lidze Mistrzów. Zwłaszcza porażka z AZS-em
Częstochowa była sporą sensacją, głównie dlatego, że to działo się na terenie
Mistrzów Polski. W tym spotkaniu kibice pokazali, że nie są potulnymi
barankami. Resoviacy zostali obsypani sporą salwą gwizdów ze strony fanów. Ale
nie ma co się dziwić, kibic też ma prawo czegoś wymagać. Skoro Mistrz Polski
mierzy się z ostatnią drużyną w tabeli, skleconą praktycznie z juniorów,
prowadzi 2:0 i przegrywa, to to nie może przejść bez echa. Poza tym epizodem
hala Podpromie zyskała miano TwieRRdzy Rzeszów. Zwłaszcza w decydujących
meczach sezonu to sformułowanie towarzyszyło Pasiakom. Porażka na Podpromiu
była nie do pomyślenia, więc tym nikt się nie zajmował. Ważniejsze było
wywiezienie choć jednego zwycięstwa z hali przeciwnika, co wiadomo dla naszych
siatkarzy podczas fazy zasadniczej stanowiło nie lada kłopot. I jakże wielki
smutek nastał, kiedy to w czwartym meczu finału, po trzysetowym rozgromieniu Zaksy,
gdzie obstawiano jedynie rozmiary zwycięstwa Sovii, przyszło załamanie i
porażka do 0… Nikt nie spodziewał się takiego rozwiązania. TwieRRdza Rzeszów
upadła w momencie, gdy było to wręcz nie do pomyślenia. Teraz możemy to
wspominać z uśmiechem na ustach, bo złoto i tak zostało obronione. A jego smak,
zwłaszcza w hali rywala, smakowało równie wyjątkowo. Choć nie było takiego
szaleństwa, jak rok temu, choć ceremonia przypominała raczej kpinę niż
prawdziwe święto, no cóż… Czego można wymagać, skoro wokół naszych chłopców
panował smutek z powodu porażki miejscowych… Teraz nie ma co o tym myśleć. Choć
nie udało się świętować złota w niepokonanej hali w Rzeszowie, to jednak nie ma
wątpliwości, że Resoviacy u siebie rzadko kiedy przegrywają.
Rzeszowscy kibice są po prostu wyjątkowi. W trakcie
ostatnich lat, kiedy Resovia w bólach wdrapywała się na szczyt PlusLigi, było
im na pewno ciężko, bo kolejne porażki mogły zniechęcać ich do tak aktywnego
wspierania swoich ulubieńców. Ale oni się nie poddali, wierzyli i tym piękniej
brzmią w ich ustach, śpiewane na każdym meczu hasła: „Mistrzem
Polski jest Sovia. Sovia najlepsza jest. Sovię trzeba szanować. Sovię CWKS”
czy „Mistrz, Mistrz, Re-so-via” .
Kibice innych klubów pewnie twierdzą, że to oni są najlepsi. Ale prawda chyba
jest inna. Ja, choć nie jestem wśród rzeszowian na co dzień, to myślami zawsze
jestem z nimi. Moja opinia, jako kibica Resovii, jest na pewno subiektywna, ale
skoro nie tylko kibice Resovii tak twierdzą, tylko ludzie neutralni, obiektywni
dziennikarze i fachowcy to musi coś w tym być. A jeśli jeszcze taki Peter Veres
zauroczony atmosferą na meczach, bez chwili zawahania, przyjmuje ofertę
Pasiaków, to coś w tym musi być. Że nie wspomnę o Dżordżu i jego kultowym haśle
na koszulce: „Dziękuję Wam za wszystko.
Jesteście najlepsi kibice na świecie”. Nasz kapitan, Alek też nie ma
zamiaru stąd prędko wyjeżdżać, choć pewnie jakby chciał, w pięć minut znalazłby
sobie nowego pracodawcę. A jeszcze warto podkreślić to, że każdy klub, który tu
przyjeżdża, każdy zawodnik z obozu rywali czuje obawę i wielki respekt. I to
jest chyba najlepsza rekomendacja :)
Także
drodzy Kibice, bądźcie dalej tacy, jacy jesteście, bo ja Was kocham i marzę,
żeby chociaż raz znaleźć się w Waszym gronie. To za Wami podążają inni kibice,
którzy chcąc Was przebić, sprawiają, że klubowa siatkówka w Polsce staje się równie
popularna jak reprezentacyjna. Dzięki Wam Podpromie jest magicznym miejscem i
drugiego takiego nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Dzięki Wam bycie spikerem
w Rzeszowie to najlżejsza praca w Polsce. Jesteście niesamowici, jedyni w swoim
rodzaju i dobrze o tym wiecie. Proszę Was o jedno – nie zmieniajcie się! Ale o
to chyba mogę być spokojna. W końcu jesteście profesjonalistami!!! :)
Pozdrawiam ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz