czwartek, 23 stycznia 2014

Jesteśmy w szóstce najlepszych zespołów Europy!!!

Tak!!! Tak!!! Udało się!!! Asseco Resovia Rzeszów pewnie awansowała do kolejnej fazy play-off Ligi Mistrzów. Rzeszowianie pokonali na wyjeździe belgijski Knack Roeselare 3:1, ale już po 3 setach mogliśmy cieszyć się z awansu.

Mecz ten zapowiadał się bardzo interesująco. Tydzień temu Resovia bardzo pewnie wygrała u siebie z Belgami, ale wiadomo było, że wcale nie będzie łatwo w hali rywala, która jest nieprzyjemna do grania. Knack nie miał nic do stracenia, bałam się, że będą bardzo napierać na nas, niesieni falą dopingu, oczywiście nieporównywalną z tą na Podpromiu, ale bardzo specyficzną. Do awansu brakowało dwóch setów, jednak nasi zawodnicy nie nastawiali się na tylko ich wygranie, ale na zwyciężenie w całym meczu.

Sensacji, co do wyjściowej szóstki, nie było. Mimo wszystko eksperci, komentatorzy nie wiedzieli kto wyjdzie, jednak nasz trener, tak jak, przynajmniej ja, się spodziewałam, wystawił szóstkę z poprzedniego meczu pomiędzy tymi drużynami. Początek bardzo dobry. Dzięki kapitalnym zagrywkom Alka odskoczyliśmy na bezpieczny dystans i praktycznie do końca nie daliśmy się dogonić. Wygraliśmy do 18. Drugi set był ostatnim, w którym Belgowie mogli jeszcze powalczyć. Byłam pewna, że się rzucą na nas, a my, jeśli dalibyśmy im szansę na odbudowanie gry, mogliśmy mieć problemy. No i tak się stało. Stanęliśmy, a Belgowie powoli się rozgrywali. 14:8 – najwyższe prowadzenie gospodarzy. Potem systematycznie goniliśmy rywali. W końcówce to się udało, mieliśmy nawet 2 piłki setowe, jednak Knack skutecznie się broniło i, co więcej, wykorzystało swoją szansę na wygranie seta. trzecia partia – my dalej byliśmy seta od awansu, a Belgowie cały czas musieli się bronić. Tym razem jednak, zagraliśmy tak jak w pierwszej partii – kapitalnie zagrywką, pewnie w ataku, czego efektem było zwycięstwo 25:17 i długo wyczekiwany awans do najlepszej szóstki Europy. Czwarty set oglądało się bardzo przyjemnie. Może było nudno, tempo siadło, ale w końcu mogliśmy bez żadnych nerwów i negatywnych emocji oglądać poczynania Pasiaków. Pewne było, że Andrzej Kowal wystawi całkiem inną szóstkę w tej partii. Najważniejsze było to, że w końcu Alek dostał trochę wolnego, w miejsce którego wszedł Niko. Do tego zagrał Paul. Graliśmy bardzo pewnie, Belgom ewidentnie odechciało się walczyć. Ostatecznie wygraliśmy tę partię do 18 i mogliśmy świętować.

Najlepszym zawodnikiem w szeregach Resovii był Alek. Grał niesamowicie. Rozpoczął od świetnych zagrywek, którymi ustawił nam pierwszą partię. Zdecydowanie kończył ataki z lewej strony i był nieoceniony w kończeniu sytuacyjnych piłek. No dawno komentatorzy tak nie chwalili naszego kapitana. Cóż więcej mogę dodać? Po raz nasty zagrał kapitalnie i udowodnił, że znajduje się w świetnej formie. Pokazał ile dla nas znaczy, a znaczy, jak wiemy, bardzo dużo. W czwartym secie otrzymał zasłużony odpoczynek. On jak nikt ciężko haruje w każdym meczu, czy to Ligi Mistrzów czy PlusLigi, dlatego nawet set wytchnienia potrzebny był naszemu przyjmującemu. Gorzej szło wczoraj Konarowi, który kilka razy albo został zablokowany, albo bezpośrednio posłał piłkę w aut. Na zmianach pojawiał się Jochen, który zagrał bardzo solidnie, jednak w teoretycznie najważniejszym momencie (końcówka drugiego seta) został zablokowany, ale w przekroju całego meczu może mieć czyste sumienie. Potwierdził, że w każdej chwili może wejść i zagrać na bardzo wysokim poziomie. Na pozycji przyjmującego również oglądaliśmy wszystkich zawodników, oprócz Alka, grali również Peter, Niko i Paul. Ten ostatni wszedł mniej więcej w połowie drugiego seta, a później pojawił się w czwartym. I to właśnie w nim zagrał znakomicie. Pewnie kończył pipe’y, dołożył świetne zagrywki, w tym jednego asa. Miło się słuchało komentatorów, którzy chwalili Lotiego, widząc w nim naprawdę wartościowego i potrzebnego Resovii zawodnika. Po stosunkowo długiej nieobecności mogliśmy oglądać Nikiego, który również nieźle spisał się w czwartej partii. W końcu wrócił do zagrywki z wyskoku (chociaż nie zdziwię się jak później, w ważniejszych meczach, znowu zacznie serwować flotem) i nawet raz zapunktował. Mecz rozpoczął Peter i zagrał nieźle. Nie tak kapitalnie jak ostatnio, ale dołożył kilka swoich ataków do zdobyczy całego zespołu. Ogromną siłą we wczorajszym meczu był środek. Fabian i Lukas (gdy pojawiał się na boisku) grali bardzo dużo piłek do Pitera, Kosy i Perły. Ten pierwszy ewidentnie walczył w jednoosobowej rywalizacji o gwoździa wbitego jak najbliżej siatki i zdecydowanie wygrał :) Grał po prostu kapitalnie. Gorzej wiodło mu się w bloku, podobnie jak Kosie, który został zmieniony przez Perłę. I ten również zagrał świetnie – zarówno w ataku, jak i na zagrywce. Nie byłoby jednak tych gwoździ, gdyby nie dobre wystawy rozgrywających. A i Fabian, i Lukas zagrali bardzo dobrze. No i Igła. O dziwo był wczoraj mocno ostrzeliwany przez rywali, ale nie pękł - bardzo dobrze dogrywał do rozgrywających i wyciągnął kilka piłek w obronie. Może nie zagrał tak kapitalnie jak w ostatnich dwóch meczach, ale pokazał, że dalej jest w formie.

W meczu, jak widać, zagrali wszyscy zawodnicy i tym bardziej wyniki wygrywanych setów – do 18, 18 i 17 napawają optymizmem. To pokazuje, że rzeszowianie są w formie. Nieważne kto gra, gra dobrze lub bardzo dobrze. Widzicie – chyba pierwszy raz wygrywając kolejne partie, nie oddali rywalom 20 punktów :) Tylko czemu tego jednego przegrali??? Hmm.. Teraz nie ma o już żadnego znaczenia. Pokonaliśmy niebezpiecznego rywala dwukrotnie po 3:1, graliśmy bardzo dobrze, po raz kolejny udowadniając, że szeroki skład popłaca. I cóż… czekamy na więcej :)

W drugiej, decydującej o awansie do Final Four, rundzie zagramy z naszymi przyjaciółmi z Jastrzębskiego Węgla. Pierwszy raz w historii dojdzie do polskiej bratobójczej batalii o awans do najlepszej czwórki turnieju. Rok temu szansę na to miały zespoły Zaksy i Skry, jednak wtedy się nie udało. Będzie to bardzo ciekawe starcie. Mamy już polskiego przedstawiciela w F4, co już jest ogromnym sukcesem, jednak dla nas, kibiców, do pełnej radości jeszcze trochę brakuje. Mecze te odbędą się w lutym, więc na razie o nich nie myślimy. Wszak przed nami kolejne spotkania w lidze i na nich trzeba się skupić.

Tak w ogóle, to zauważyliście, ze w tym roku, pierwszy raz po kilku latach, możemy naprawdę często spotykać się z Jastrzębskim? Ze Skrą zawsze spotykaliśmy się  czy to w play-offach, czy w Pucharze Polski, z Zaksą to samo, a z JW tylko dwukrotnie w trakcie fazy zasadniczej. Teraz może być całkiem inaczej. Ale nie ma co o tym myśleć. Przed nami niedzielny mecz w Warszawie z Politechniką. No teraz nie odważę się wskazać pierwszej szóstki :P


Pozdrawiam :D

2 komentarze:

  1. Jak nie wejdzie Lotman na boisko tylko Veres . To niewiem co zrobię :D
    Lotman ma wejść i już ! <3
    Blog jest super :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to wyszli obaj haha xD
      dziękuję :D i zapraszam częściej ;)

      Usuń