sobota, 18 stycznia 2014

Specjaliści od przerywania serii

W hitowym meczu PlusLigi, słusznie określanym polskim Gran Derbi, Asseco Resovia Rzeszów pewnie pokonała u siebie Skrę Bełchatów, która wygrała 33 sety z rzędu, 3:0. Był to naprawdę solidny mecz z naszej strony. Tytuł nieprzypadkowy. Resovia naprawdę stała się specjalistami od przerywania serii!!!

Tak jak podejrzewałam, wyszliśmy z trzema nowymi zawodnikami – Lukasem, Jochenem i Paulem. Osobiście myślałam, że wyjdzie Niko, ale Paul zagrał bardzo dobrze i cieszy mnie to, że trener go nie skreślił. Trzy zmiany w pierwszej szóstce – można było obawiać się nie tak pewnej gry. Początek meczu obfity w błędy z jednej i drugiej strony. Na 8 pierwszych akcji, drużyny popełniły bodajże 6 błędów na zagrywce. Z tą tylko różnicą, że w dalszym fragmencie tego seta, Resovia przestała się mylić. Skra popełniała bardzo dużo błędów nie tylko na zagrywce, ale również np. nieczyste odbicia. Pierwsza partia nie stała na wysokim poziomie właśnie przez te błędy. Resovia miała stosunkowo mało piłek do własnej dyspozycji, przez co trudno było mi wskazać szczególnie wybijającą się postać po naszej stronie. 25:20 – takim wynikiem zakończyła się ta partia. Drugi set rozpoczął się bardzo pewnie z naszej strony – 6:1. Mogło być już 7:1, ale nasi się zagapili i w efekcie Tuia bodajże zdobył punkt nogą. Jednak to nie wybiło naszych z uderzenia. Świetna zagrywka, pewnie kończone ataki = 25:15. No i ten trzeci set… Specyficzny, przez 10-minutową przerwę, która może zdekoncentrować zespół, który prowadzi 2:0. Na szczęście nasi się nie dali. Pewnie zaczęli tę partię, potem niestety dawali się dogonić, ale równie szybko ponownie odjeżdżali na 3-4 punkty. W końcówce swój show miał Jochen, który chyba tymi dwoma asami potwierdził słuszność wybrania go MVP meczu. Jednak przy piłce meczowej cos się zacięło. Dwa bloki Skry, skuteczna kontra i zrobiło się 24:23. Wtedy znowu nie skończyliśmy swojej akcji, ale na całe szczęście Skra również i mogliśmy cieszyć się z tego zwycięstwa.

Jak już wspomniałam, MVP meczu został Jochen. W ostatnim poście wspomniałam, że może być mu bardzo ciężko wykurzyć z pierwszej szóstki Dawida. Tymczasem, dostał szansę i pokazał się z bardzo, ale to bardzo dobrej strony. W sumie zdobył 16 punktów. Początek miał słaby, nie kończył ataków, grał lekko, ale gdy już nabrał pewności, to nie było na niego mocnych. Przypomniały się stare dobre czasy :) Ja jednak miałam aż trzech kandydatów. Wśród nich był Alek, który również dzisiaj nie zawiódł i dołożył 13 oczek. Od początku grał skutecznie i niezwykle pewnie. Potwierdza, że jest w znakomitej formie. On jednak później przestał być aż tak widoczny (co nie znaczy, że grał słabo – nie mylmy pojęć :)), a swoje pięć minut miał nasz atakujący. No i kandydat numer trzy – Igła. Matko Boska, co on wyrabia od środy w obronie!!! No dzisiaj to już przesadził. Każde jego podbicie (jak zwykle efektowne) było z podziwem komentowane przez komentatorów. Do tego z uznaniem wypowiadali się o jego dokładnych wystawach ze środka pola. Przyjęcie miał również niezwykle pewne. Słowem – jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy mecz w tym sezonie (dwumecz na pewno :D). Oj idzie w górę z formą nasz libero! Aż strach pomyśleć co to będzie potem. Atakujący – drżyjcie!!! Teraz słowo o rozgrywającym. Dzisiaj grał Lukas. Nie szalał z wystawami, ale grał bardzo dokładnie i na pewno może zaliczyć ten mecz do udanych. Środkowi również zrobili swoje. Atakowali, blokowali i dokładali świetne floty, dzięki którym powiększaliśmy swoją przewagę. Na koniec zostawiłam sobie Paula, o którym już wspomniałam. Jak zwykle nie zagrał porywająco w ataku, ale nie taka jego rola. Bardzo dobrze przyjmował, kończył pewnie ataki (oprócz jednego wyraźnego autu i bloku, wynikającego raczej z mniej dokładnej wystawy). No i nie mogłabym nie wspomnieć o jego szarżach w obronie. Paul poza bandami w meczu to nie Paul :) Choć nie udało się przebić akurat tej piłki, to udało się przebić inne, i jego gra w obronie również zasługuje na wielką pochwałę.

Co warte podkreślenia, to fakt, że graliśmy z trzema innymi niż ostatnio zawodnikami. To mogło trochę zaburzyć grę, ale tak się nie stało. Zobaczcie, wygraliśmy 3:0 ze Skrą, która miała imponującą serię zwycięstw. Ok, zagrali słabo, ale my mieliśmy obowiązek to wykorzystać. No i to zrobiliśmy. Co więcej, zrobiliśmy to w innym składzie. Skra, oprócz rozgrywającego, wyszła w teoretycznie najmocniejszym składzie. Wniosek może być tylko jeden – mamy mocny i, co najważniejsze, bardzo szeroki skład. Resovii szczególnie w ubiegłym sezonie nieźle się obrywało za zbyt duże zmiany, a tymczasem doszliśmy do takiego momentu (o którym na pewno marzył nasz trener), że bez względu na to, kto gra, poziom nie spada. Tyle w tym temacie :) Oczywiście, w meczu LM z Knack Roeselare wyjdzie Dawid, Fabian i Peter, to wiadomo, ale zarówno Jochen, Lukas i Paul potwierdzili gotowość do gry na najwyższym poziomie.

Dwa akapity wyżej napisałam, że przypomniały się STARE DOBRE CZASY. Tak, dokładnie w TYM SKŁADZIE w kwietniu 2013 roku zdobyliśmy Mistrzostwo Polski. Szczerze mówiąc jest mi wstyd, że tego wcześniej nie zauważyłam, bo olśnił mnie dopiero Bartosz Górski w pomeczowym studiu, ale zwalmy to na wielkie emocje :) Długo czekaliśmy  na to, aby Resovia zagrała w tym składzie, bo początek sezonu trener poświęcił na wprowadzanie i ogrywanie nowych zawodników, co oczywiście jest normalne i nikogo nie powinno dziwić. Mimo wszystko miło było znowu obejrzeć tych chłopaków, którzy dzielnie i co najważniejsze, skutecznie walczą ze Skrą Bełchatów, która z kolei bardzo mocno przemeblowała skład. W pierwszej szóstce wyszli tylko trzej zawodnicy, którzy grali w tamtym sezonie. Historia zatoczyła koło – kiedyś to Resovia zmieniała skład jak rękawiczki a Skra była symbolem wielkiej stabilizacji. Teraz jest odwrotnie :)

Specjaliści od przerywania serii – od dzisiaj można tak nazywać Resoviaków. Nie tylko przełamali serię zwycięstw bez straty seta Skry Bełchatów, nie tylko jako pierwszy zespół wygrali z Knack Roeselare, ale wcześniej również jako pierwsi na więcej niż kolejkę zadomowili się na fotelu lidera i dwa lata temu zakończyli hegemonię bełchatowian w PlusLidze.

Wróciliśmy na pierwsze miejsce w tabeli, jesteśmy niepokonani od 9 kolejek (o czym chyba wszyscy zapomnieli, za bardzo skupiając się na wyczynie naszych dzisiejszych rywali). Przed nami ważny, wręcz najważniejszy mecz w sezonie – o awans do szóstki najlepszych zespołów Europy. Pomimo ostatniego zwycięstwa, należy podejść do tego spotkania z dużą pokorą i koncentracją. Jesteśmy teraz w gazie i podstawową sprawą będzie opanowanie szaleńczo grających Belgów i skupienie się na swojej grze, a powinno być dobrze.

Przypominam o ankiecie, reakcjach i komentarzach :)

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz